Jak dostosować asortyment do danego sklepu, czyli co innego sprzedaje się w największych aglomeracjach, a co innego w mniejszych miastach Polski.
W szafie statystycznego Kowalskiego wiszą mainstreamowe T-shirty, koszule oraz kilka par spodni. Szafy puchną wraz z wielkością miasta, w którym mieszkamy. Najwięcej metek w naszych szafach pochodzi z mainstreamowych marek, których sklepy są dostępne zarówno w tych największych, jak i w mniejszych miastach. Mieszkańcy największych aglomeracji, obok centrów handlowych, coraz częściej zaopatrują się u młodych designerów. Nosimy się w zależności od tego, w jakim mieście mieszkamy. Warszawa jest ekstrawagancka, Kraków awangardowy, a Łódź offowa. Z kolei mniejsze miasta – bardziej zachowawcze i tradycyjne.
Ile wydajemy na zakupy?
Najczęściej Polacy kupują ubrania w galeriach handlowych i monobrandowych sklepach sieciowych popularnych marek. Miejsce to wskazuje ponad 60 proc. ankietowanych (Gfk). Najczęściej też kupujemy T-shirty, koszule, bluzki i dżinsy, a inspirację do zakupów czerpiemy z prasy modowej i internetu (głównie media społecznościowe). Polacy wydają ponad 2 200 złotych rocznie na ubrania, obuwie i bieliznę, a branża odzieżowa, także i polskie marki i producenci rosną w siłę (Gfk „Polak ubrany 2014”). Na rozwój branży odzieżowej pozytywny wpływ ma kilka czynników – także panująca koniunktura w gospodarce. W ubiegłym roku (2015) polska gospodarka rozwijała się w tempie 3,49%, a zgodnie z projekcją NBP, średni poziom wzrostu PKB w latach 2015-2017 wyniesie 3,6% r/r. Najwięcej kupuje klasa średnia w trybie szybkiej mody – w promocji i impulsywnie. Pod względem wydatków przodują największe miasta: wartość średniego koszyka w stolicy jest wyższa o ok. 9 proc. w porównaniu do sprzedaży w mniejszych miejscowościach, przy czym w innych dużych miastach ta różnica wynosi ok. 5 proc. – mówi Marta Chlewicka – Rzecznik Prasowy LPP. Analizując preferencje klientów w mniejszych i większych ośrodkach, widzimy istotne różnice jeśli chodzi o terminy i pory dokonywania zakupów. Potwierdza to Marta Chlewicka: najbardziej intensywnym okresem sprzedażowym w małych miastach jest czas letnich wyprzedaży oraz tygodnie poprzedzające Święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy. W tych okresach obroty w mniejszych ośrodkach są wyższe niż w większych miastach, zainteresowanie konsumentów zamieszkujących duże miasta jest natomiast w ciągu roku znacznie stabilniejsze. Warto zauważyć również, że różnice w natężeniu tzw. “trafficu” w sklepach są widoczne w poszczególnych godzinach w trakcie dnia. Klienci z mniejszych miejscowości najczęściej wybierają się do sklepów z odzieżą wczesnym popołudniem, podczas gdy większość mieszkańców dużych miast dokonuje zakupów w dni powszednie dopiero po godzinie 17-stej.
Otwieramy polskie szafy
W ogólnym rozrachunku sprawa ubioru Polaków ma się następująco: w przeciętnej polskiej szafie wisi około pięciu par spodni – taką liczbę podało 42 proc. zapytanych Polaków (TNS Polska na zlecenie serwisu Allegro). Polacy najczęściej też zaopatrują się w bluzki, koszule i t-shirty – prawie połowa ankietowanych wyliczyła, że ma ich w swoich szafach przynajmniej dziesięć sztuk. Rzadziej i bardziej racjonalnie wybieramy marynarki, żakiety i płaszcze. A jakie metki wiszą w szafach Polaków? Młodzież, która kupuje impulsywnie, najchętniej wybiera koncern LPP i zagraniczne, mainstreamowe sieci (m.in. H&M). Dojrzałe pokolenie Polaków (po czterdziestym roku życia), które zakupy odzieżowe robi rzadziej, ceni Vistulę, Bytom i Wólczankę, bo strój dopasowują do okazji. Coraz chętniej sięgamy po marki sportowe (Nike, Adidas, New Balance czy polską firmę z Wieliczki 4F). Ulubione marki Polaków w wieku 19-35, czyli tych którzy najczęściej robią zakupy odzieżowe to: H&M i Zara. Dekadę temu pokazały one wielkomiejskiej społeczności, czym jest styl w modzie, nauczyły ich eklektyki, a nawet pobudziły do awangardy w modzie. Rynek zaczął się nasycać, a modowi eksperci edukować nas w mediach o dekadach w modzie i w ogóle w kwestii ubioru. W końcu na rodzimy rynek trafiły największe magazyny modowe – od “Vogue’a” po nie tak dawną premierę “Harper’s Bazaar”, a szafy w największych polskich miastach zaczęły puchnąć.
A jak ubierają się polskie miasta? Warszawa jest ekstrawagancka, Kraków tętni awangardą, Trójmiasto jest pełne kolorów, a Łódź jest offowa. Mniejsze polskie miasta nie wyrobiły jeszcze swojego stylu, a zdecydowana większość Polaków określa swój styl ubierania jako „casual, miejski” („Moda polska 2014” ARC Rynek i Opinia). Kupujemy ubrania pod wpływem impulsu i promocji. Nie czytamy też składu na metkach. Choć w większych miastach powoli to się zmienia i coraz więcej osób z największych aglomeracji wybiera tzw. slow shopping – młodych projektantów i rzeczy lepszej jakości. Metki Made in China powoli ustępują tym z Made in Poland.
Czytaj dalej…