Niezależnie od warunków makroekonomicznych na rynku zawsze znajdziemy inwestorów, którzy w krótszym lub dłuższym terminie będą dążyli do wygenerowania jak największych zysków. Moda jest dla nich sektorem na tyle szerokim, że bez problemu odnajdują tu produkty dla siebie. Potrafią wykorzystywać okazje, które niejednokrotnie pojawiają się równie szybko, jak znikają. Przyjrzyjmy w co celują najsprytniejsi.
Zacznijmy od GPW
Zerkając w kierunku akcji notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych z pewnością natkniemy się na te należące do spółek, których naturalnym środowiskiem jest rynek mody. Indeksem dla nas szczególnie interesującym jest WIG-Odzież. Znajdziemy tam marki zajmujące się produkcją i sprzedażą zarówno tekstyliów, jak i kosmetyków.
Giełda jest miejscem trudnych, skomplikowanych wyborów, które zawsze warto opierać o kompetentną wiedzę. Jednocześnie to poletko dające realną szansę na pasywny dochód. Myśląc o tego typu inwestycji powinniśmy ustalić, jaka interesuje nas stopa zwrotu, jak duży może być nasz wkład oraz w jakim czasie chcielibyśmy, by zaczął on być pomnażany. Na to jednak, czy dana inwestycja giełdowa będzie trafiona składa się o wiele więcej czynników.
Tym razem jednak nie będziemy koncentrowali się na ich szczegółowej analizie, a podpowiemy, które marki w ostatnich miesiącach dobrze radziły sobie z niekorzystną sytuacją gospodarczą. Pierwszą z nich jest niewątpliwie Wittchen. Spółka utworzony w 1990 roku i do dziś zarządzana przez jej założyciela Jędrzeja Wittchena. Większościowego udziałowca, w którego rękach znajduje się 75,31 proc. akcji. Kolejnymi markami, które warto obserwować są między innymi Monnari, Esotiq-Henderson, Wojas, czy Silvano. Warszawska Giełda Papierów Wartościowych potrzebuje jednak znacznego dofinansowywania. Nie jest ona miejscem, od którego powinniśmy oczekiwać spektakularnych skoków rodem z Wall Street.
Inwestycje na światowych rynkach
Produkt luksusowy zawsze jest w cenie i rzadko traci. Można wręcz powiedzieć, że ceny produktów premium stale rosną wraz z bogaceniem się społeczeństw. Przypomina to trochę inflacyjny supercykl. Nieustanną gonitwę za towarem luksusowym. Co to oznacza? W skrócie – lokowanie funduszy w akcje największych domów mody ma sens.
Pamiętajmy jednak o tym, co jest w inwestowaniu najistotniejsze. Nie jest ważne, na czym zarabiamy, a ważne jest to, ile możemy na tym zyskać. Przykładem niech będzie zakup auta. Zanim potencjalny nabywca zacznie się rozpływać nad jego wnętrzem i wyglądem prawdopodobnie wpierw zapyta o jego cenę. Także, zanim uznamy, że dobrym miejscem do lokowania funduszy jest spółka LVMH, sprawdźmy trendy oraz zorientujmy się w jej sytuacji rynkowej. Przykładowo, kupno akcji luksusowych marek po potężnym rajdzie cenowym nie wydaje się zawsze oferować wystarczającego marginesu bezpieczeństwa, by nie stać się obiektem zainteresowania ze strony kontra-cyklicznych inwestorów.
Giełda nie jest najłatwiejszym miejscem do pomnażania środków. Przyciąga jednak, ponieważ przy jej dobrej znajomości można trafić na okazję, która pozwoli nam liczyć nawet kilkuset procentowe zyski wypracowane w bardzo krótkim okresie.
Przeczytaj również: Torebki polskich marek, które musisz znać
A może torebki ?
Często są niezbędnym uzupełnieniem stylizacji. Dodają klasy, szyku, elegancji. Jednocześnie są produktem niezwykle praktycznym. Ale czy są dobrą inwestycją? Zakup luksusowej torebki wyprodukowanej przez znanego projektanta nie musi być wyłącznie kaprysem. Może stać się inwestycją, a nawet sposobem na regularne zarabianie. Wystarczy spojrzeń na dane opublikowane przez Luxury Investment Index. Zgodnie z ich raportem na przestrzeni dekady wartość luksusowych torebek wzrosła o ponad 90 proc.
Podajmy kilka przykładów z ostatnich lat. Słynny pikowany model torebki 2,55 Chanel kosztuje dzisiaj ponad 10 tys. EUR. Całkiem niedawno, w grudniu 2020 roku mogliśmy kupić go za 6 tys. EUR. Pod koniec września 2021 roku za małą klasyczną torbę od tego samego producenta musieliśmy zapłacić 6,3 tys. EUR. Obecnie, aby stać się jej właścicielem trzeba przeznaczyć około 8,8 tys. EUR.
Z czego wynika wzrost tych cen? Z unikalności. Luksus to nie tylko materiały premium. To również świadomość marki oraz jej niedostępność na rynki. Niewielka liczba egzemplarzy danego produktu napędza jego cenę. Tajemnicą poliszynela jest, że Hermès nigdy nie zwiększa produkcji swoich ręcznie robionych torebek i pozwala na zakup tego samego modelu jedynie dwa razy w ciągu roku.
Stać nas na apartament ? Zaróbmy na nim
Przyglądając się rynkowi nieruchomości w Polsce z łatwością zauważamy ciągły wzrost ich cen. Ten trend już nie szokuje. Zdajemy sobie sprawę, że chcąc nabyć dom, czy apartament będziemy musieli wydać więcej, niż miałoby to miejsce jeszcze kilka miesięcy temu. Ten trend pokazuje nam, że zakup nieruchomości może okazać się świetną inwestycją, dzięki której za kilka lub kilkanaście lat wzbogacimy się o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent względem ceny zakupu.
Nie tylko system „kupujesz tanio i sprzedajesz drogo” jest godny uwagi. Warto również rozważyć opcję „zakupu nieruchomości pod wynajem” – szczególnie jeżeli uda nam się zostać właścicielem apartamentu w znanym, wypoczynkowym miejscu.
Przyjrzyjmy się liczbom. Zgodnie ze standardowymi wyliczeniami możemy nabyć apartament w wysokim standardzie nad morzem za 600 tys. PLN. Średnia rynkowa cena za tydzień jego najmu to około 2 tys. PLN. Po odjęciu prowizji reklamowych (-20 proc.) zostaje nam 1,6 tys. PLN. Zakładając, że będziemy wynajmować lokal przez 3 tygodnie w miesiącu przez 8 miesięcy, to przy założeniu niskich kosztów utrzymania na poziomie 550 PLN stopa zwrotu nie znajdzie się na poziomie 10 proc., obiecywanych przez wielu deweloperów. Możemy jednak liczyć na większy zarobek niż przy klasycznym długoterminowym najmie. A kolejnym plusem jest wspomniany wcześniej wzrost wartości mienia. Zarówno grunty, jak i budynki, które na nich stoją najprawdopodobniej będą z każdym rokiem zyskiwały.
Zdjęcie główne: Pexels
Przeczytaj również: Avallon inwestuje w S’portofino. „Chcemy objąć pakiet większościowy udziałów”