Jesienna edycja Haute Couture Fashion Week w Paryżu właśnie dobiegła końca. Pierwszy raz od dłuższego czasu, na wybiegu – oprócz sztywnych kreacji couture – pojawiła się zabawa modą i projekty z humorem, niekiedy przyprawiające o zawrót głowy. Czyżby uśmiech miał zagościć na ustach branży mody na stałe?
Oto subiektywny wybór najciekawszych kolekcji tego sezonu.
Schiaparrelli
Dom mody stworzony przez jedną z najbardziej ekscentrycznych projektantek Elsę Schiaparreli, wraca do łask. Co prawda wskrzeszenie marki trwało dość długo (pierwsza próba podjęta niemal 10 lat temu), ale dzięki Chambre Syndicale de la Haute Couture, organizacji zawiadującej tygodniem mody “wysokiej”, która zaprosiła dom mody Schiaparelli na Couture Fashion Week w 2014 roku, świat przypomniał sobie o marce. Przyczynił się do tego także jej projektant, Bertrand Guyon, po ostatnim pokazie – prawdopodobnie jeden z największych “śmieszków” w branży.
Na wybiegu pojawiły się ulubione przez Schiaparelli owady i zwierzęta (nakrycia w kształcie łba flaminga, kapelusz – odnogi chrabąszcza, cętki w każdym kolorze), ukochany kolor projektantki – fuksja – na obszernej sukni z balonowymi rękawami XXL uzupełnionej „owadzią” maską, a nawet twarz Elsy na oversizowej, kimonowej kreacji.
Zabawa zabawą, ale moda to przecież przede wszystkim biznes. Guyon pamiętał także o swoich majętnych klientkach, które nie szukają przebrań, a szykownych strojów. Granatowo-złota suknia na jedno ramię idealnie sprawdziłaby się na kolacji u królowej, bufiasta, haftowana w motyle (znowu te owady!) tiulowa kreacja to wymarzony outfit na Galę MET, a biało-kremowa suknia w kwiatowy wzór z niecodziennym, „mostowym” dekoltem, “obsypana” motylami, niejednej pannie młodej może zawrócić w głowie. Guyon wie co w trawie piszczy (i to dosłownie!).
Iris van Harpen
Mówi się, Iris van Harpen jest przyszłością mody. W swoich projektach stawia na najnowsze technologie i umiejętnie wykorzystuje je do tworzenia awangardowych kreacji. Kolekcję zaprezentowaną podczas zakończonej edycji Couture Fashion Week opisała następująco: [prezentowane na wybiegu] ubrania niekoniecznie są tu i teraz. One łączą coś co ma dopiero nadejść z tym, co już nadeszło.
Hmm.. dość intrygujący opis. Czy ubrania, (a może właściwiej byłoby nazwać je kostiumami) sprostały tej idei? Najmocniejszym punktem kolekcji jest „płynąca” suknia. Modelka wygląda w niej, jakby była otulona wodą. Dalej: długa suknia uzupełniona o nakrycie głowy przypominające… rozproszone fale dźwiękowe. Modelka zdaje się znikać – czy to tylko iluzja? Najbardziej w stylu haute couture prezentuje się mini sukienka-nietoperz. Biało-czarne origami, spod którego widać jedynie twarz i głowę modelki tworzy ciekawy efekt. Idealna klientka IvH? Raczej nie arabska księżniczka, ale Solange, która lubi „poszaleć”.
Ronald van der Kemp
Możliwe, że słyszycie jego nazwisko po raz pierwszy. To jednak branżowy wyjadacz. W jego CV znajdują się takie marki jak Courreges, Bill Blass, Guy Laroche, a także Celine, (gdzie pracował razem z Michaelem Korsem)! W 2014 roku van der Kemp postanowił „przejść na swoje”, stworzył markę RVDK i niemal z miejsca znalazł się w oficjalnym grafiku pokazów haute couture w Paryżu. Jednak projektantowi daleko jest do tradycyjnego rozumienia “wysokiej mody”. Jego najnowsza wardrobe (tego określenia używa na swoje kolekcje) powstała z… resztek. Korzystam tylko z istniejących materiałów i pracuję spontanicznie z tym, co mam. Ale mój cel jest jasny: resztki nie muszą wyglądać jak resztki. Potwierdzenia tych słów nie trzeba długo szukać – w kolekcji jest wszystko – od ostrych kolorów, przez kwiatowe printy, kratkę, pasy i kropki aż po minimalistyczną, głęboką czerń. Transparentne spódnice, puchowe kurtki, jeździeckie marynarki, balonowe sukienki, falbaniaste kombinezony. Czyżby chciał zadowolić każdą klientkę?
Valentino
Ostatnie kolekcje ready-to-wear udowodniają, że Pierpaolo Piccioli woli pracować w pojedynkę niż w duecie. Podczas gdy jego eks-partnerka z Valentino, a obecnie królująca w Diorze Maria Grazia Chiuri podkreśla w swoich kolekcjach siłę kobiet i nawiązuje do nurtów feministycznych, Piccioli zdaje się swoimi projektami budzić romantyczny „wymiar” kobiety. W tym sezonie wybiegiem zawładnęły majestatyczne suknie – w printy, zrobione z piór czy zawsze obecnego w kolekcjach Valentino tiulu, a także – peleryny. Jednak to nie wszystko. Przygotowując jesienną kolekcję couture, projektant szukał inspiracji w greckiej mitologii, filmach Pasoliniego, fotografiach Deborah Turbeville, a nawet średniowiecznych zbrojach. Wszystkie te – prawdę mówiąc – dość odległe od siebie tematy – znalazły swoje odzwierciedlenie na wybiegu. I tak, poza wspomnianymi już sukniami (odważne kolory, psychodeliczne printy, falbany, pióra), klientki Valentino mogą ostrzyć pazurki na power suits (z szortami lub kombinezonem w roli głównej!), obszerne, haftowane płaszcze (prezentowane jako total look w komplecie z sukienką) czy szlafrokowe (kimonowe?) wdzianka z nawiązującymi do greckich klimatów nadrukami.
Maison Margiela
Zanim świat ujrzał kolekcję Artisanal mógł o niej… usłyszeć. John Galliano, dyrektor kreatywny domu mody Maison Margiela postanowił bowiem komunikować się ze światem za pośrednictwem audycji podkastowej. Pierwszy odcinek poświęcił właśnie przygotowaniu kolekcji haute couture. Galliano nie raz udowodnił, że drzemią w nim nieograniczone pokłady kreatywności. Czy to praca dla Diora, czy dla własnej marki (zanim ta stała się jedynie wytwórnią pasków i breloczków z nazwiskiem Galliano) jego pomysły zawsze zaskakiwały. Tak jest i tym razem, mimo że kolekcja niewiele ma wspólnego z projektami, założyciela marki Martina Margieli.
Kolekcję zainspirowali … stażyści i studenci Galliano, pomagający mu na co dzień w pracowni. Ukochana przez młodzież technologia jest mocnym akcentem, a neonowe kolory i techno-tkaniny w stylizacjach rodem z przyszłości (modelka z wymalowaną na niebiesko twarzą owinięta transparentną folią) sprawiają, że bliżej jej do awangardowych pokazów dyplomowych niż haute couture. Cóż, to cały Galliano…