REKLAMA

Dlaczego mamy suszę w Polsce? Suma opadów w marcu niższa o 40%

REKLAMA

Giełda, trendy konsumenckie, nowe zjawiska w modzie – o tym zazwyczaj Wam piszemy. Nazwa „Fashion biznes” zobowiązuje. Podobnie jak każdego z nas zobowiązuje się do szanowania planety, na której żyjemy. Zmiany klimatu dotyczą nas wszystkich. Susza w Polsce nie wzięła się znikąd… Czym nam grozi i czy w kraju zabraknie wody?

Susza w Polsce, czyli cisza przed burzą?

Polska zmieniła barwy narodowe na żółto-czerwone – do takich wniosków dochodzę, patrząc na mapę kraju, dotkliwie dotkniętego przez suszę… o której na razie mało kto mówi. A jeśli mówi, to jego głos jest słabo słyszalny. Całą uwagę mediów skradł COVID-19. Tymczasem, jeśli wierzyć statystykom MZ (podkreślmy – „jeśli”), szczyt zachorowań wciąż majaczy daleko na horyzoncie, a tempo rozwoju epidemii jest stabilne (co innego tempo rozwoju kryzysu i negatywnych nastrojów w społeczeństwie). Czy to epidemia jest naszą największą zmorą? Może powinniśmy, jak Czesi, Austriacy czy najbardziej liberalni Szwedzi wracać pewniejszym krokiem do nowej normalności? Już teraz musimy przecież szykować się, aby stawić czoła kolejnemu przeciwnikowi, suszy. Dodajmy – przeciwnikowi, który nie zjawiłby się u nas bez wcześniejszego zaproszenia…

Idziemy na niechlubny rekord

Od paru lat ta sama śpiewka – każdy kolejny rok jest tym „najgorętszym w historii”. 2020 nie pozostawia nam żadnych złudzeń. Witaliśmy go jako początek nowego dziesięciolecia, z nadzieją i naiwnym optymizmem. Dziś wiemy. Pożary w Australii, pożar w Czarnobylu, pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Tony plastiku pływające w oceanach (do stałych bywalców morskich wód dołączają teraz w zastraszającym tempie maseczki i jednorazowe rękawiczki). Do tego wszystkiego dochodzi również susza, najgorsza od 50 lat. Zdaniem ekspertów, sytuacja może być katastrofalna.

Dlaczego mamy suszę w Polsce?

Tegoroczna zima była znów ciepła i sucha. Brakowało pokrywy śnieżnej, która w okresie roztopów mogłaby utrzymać wilgoć w glebie i zapobiec spadkowi poziomu wód gruntowych. Intensywniejsze parowanie również nie było naszym sprzymierzeńcem. Na większości obszaru Polski nastąpiła także zmiana struktury opadów polegająca na zdecydowanym wzroście liczby dni z opadem dobowym o dużym natężeniu. W przypadku takich opadów nawalnych woda spływa szybciej niż wsiąka w glebę. czytamy na stronie WWF. Jeśli ktokolwiek oprócz prezydenta Trumpa nie wierzył w ocieplenie klimatu, niech przejrzy na oczy.

Tylko dla marca suma opadów w 2020 r. była o 40% niższa od wieloletniej normy. W samej Wiśle na odcinku warszawskich Bulwarów stan wody spadł aż do 53 cm – to skutek bezśnieżnej zimy i bezdeszczowej wiosny. I nie tylko. Koszmarną w skutkach sytuację wywołało nieodpowiednie zarządzanie zasobami wody oraz małe zasoby wodne kraju. Cała środkowa i południowa część Polski to tereny deficytu wody. Dla porównania, średnio na jednego Europejczyka w roku przypada 4,5 tys. m3 wody, na mieszkańca Polski – 1600 m3. A w okresie suszy to raptem 1000 m3.  Co gorsza, nasz kraj ma jedne z najniższych zasobów wód powierzchniowych w Europie w przeliczeniu na mieszkańca (w statystykach UE jesteśmy na trzecim miejscu od końca). I wyjaśnijmy to sobie raz na zawsze – ulewne deszcze i powodzie, które też coraz częściej nas dotyczą, nie rozwiązują problemu suszy. Swoją gwałtownością powodują więcej szkody niż pożytku.

Globalne ocieplenie na polską skalę

Możemy sobie mówić “co za feralny rok”, “co za fatum”. Ale prawda jest taka, że obecna susza w Polsce to nie żadne pogodowe “widzimisię”. Naukowcy biją na alarm już od dawna – bezprecedensowo wysoka emisja CO2 przyśpiesza ocieplenie klimatu, to zaś prowokuje coraz częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe, właśnie takie, jak susze czy powodzie.

To trochę tak, jak z małymi dziećmi – wiemy, że coś jest złe, a mimo to, dalej robimy swoje, po to tylko, by kiedy wreszcie stanie się najgorsze, wykrzyknąć swoje nieporadne, zdziwione “Oj!”. Wiecie, że gdybyśmy wszyscy chcieli zaadaptować styl życia przeciętnego Amerykanina, to do zaspokojenia naszych potrzeb koniecznych byłoby 5 planet Ziemia. Najwyższa pora zmienić przyzwyczajenia. Statystyki nie pozostawiają złudzeń – transport odpowiada za 12% emisji CO2 na terenie całej UE. Natomiast z całego sektora transportu to samochody osobowe odpowiadają za ponad 60% emisji. Szczególnie winne są SUV-y, których toporna budowa sprawia, że spalają więcej niż inne modele. Winę ponosi także branża logistyczna. 26% emisji CO2 z całego sektora transportu to ciężkie samochody transportowe, prawie 12% Może więc czas najwyższy pomyśleć o car poolingu lub, tu już apel do tych na wyższych stanowiskach, zainwestowaniu w transport publiczny?

Na szczęście są i bardziej chlubne rankingi

Przykład? Warszawa jest jedną z bardziej zweganizowanych stolic na świecie. Dlaczego to tak ważne? Nie wspominając już o niehumanitarnych, często okrutnych warunkach traktowania zwierząt hodowlanych, produkcja mięsa na obecną skalę przekłada się na zwiększoną emisję CO2. Dla porównania, przy produkcji 1 kg wołowiny uwolnimy do atmosfery 60 kg gazów cieplarnianych. Co innego wyprodukowanie 1 kg ciecierzycy – gazów cieplarnianych będzie mniej niż 1 kg. Nie bez powodu kiedyś mieliśmy bezmięsne środy i piątki.

Węgla wystarczy nam na 200 lat? Szybciej umrzemy z braku wody!

Pamiętacie, jak na COP24 w Katowicach prezydent Duda powiedział, że węgla wystarczy nam na 200 lat? Nie jest to żaden powód do dumy!! Po pierwsze dlatego, że wg analiz węgiel energetyczny na Śląsku skończy się do 2050 roku. Po drugie dlatego, że palenie węglem zaprzepaszcza jakiekolwiek starania dotarcia do celu neutralności klimatycznej. W świecie, gdzie przechodzi się do źródeł energii odnawialnej (tak, od 2007 r. o połowę spadło wykorzystywanie energii węglowej w US i w Europie), my również musimy iść naprzód.

Zmienia się również układ wiatrów

Według naukowców, jest to spowodowane ociepleniem klimatu i wpływa chociażby na szybsze topnienie lodowców z Antarktyki, obmywanych przez coraz to cieplejsze wody oceanu. Jeszcze w latach dwudziestych wiatry kierowały się na zachód, skutecznie nie pozwalając cieplejszym wodom dostać się do ekosystemu Antarktyki. Dziś układ tych sił się zmienia i, wiejące raz w kierunku wschodnim, raz w zachodnim wiatry wprowadzają prądy ciepłej wody do Morza Amundsena.

Ale przykładów takich “wietrznych” zmian nie trzeba szukać daleko – cyrkulacja mas powietrza zmienia się także i na naszej szerokości geograficznej. Królujące naszą pogodą wyże atmosferyczne pompują do nas ciepłe powietrze z zachodu i drastycznie zmniejszają szansę na deszcz. O napłynięciu niżu i deszczowym wybawieniu możemy na razie tylko pomarzyć.

Tegoroczna susza to dla nas najgorszy scenariusz z możliwych

Do czynienia mamy z najgorszym możliwym scenariuszem – suszą hydrologiczną. Inaczej nazywana „niżówką hydrologiczną”, charakteryzuje się tym, że przypływ w rzekach jest poniżej średniej. Zwykle na wiosnę mamy wody więcej niż w innych miesiącach – bo topnieje śnieg, bo pada. Ale przecież tegoroczna zima była bezśnieżna.

Do tego wszystkiego gleba jest dramatycznie sucha. Wilgotność gleby spadła w niektórych miejscach w Polsce do poniżej 30%. A to właśnie próg 30-40% alarmuje o deficycie wody w strefie korzennej roślin. Co oznacza to dla nas w praktyce?

Susha zima, sucha gleba, sucho w ustach

ONZ już teraz przestrzega, że pandemia COVID-19 to nie najgorsze, co nas czeka. Szef Światowego Programu Żywnościowego ONZ mówi o rychłej „pandemii głodu”. Do takiej sytuacji przyczyniają się klęski żywiołowe spowodowane zmianami klimatu. Najgorsze prognozy przewidują, że klęska głodu dotknie o 130 milionów osób więcej niż w roku ubiegłym – czy i ile z nich będzie mieszkańcami naszego kraju?

https://www.facebook.com/photo/?fbid=873405696433373&set=a.252010271906255

Oczywiście, susza to zjawisko naturalne, ale jego częstotliwość i skala rosną wraz ze zmianami klimatu. Od tego tematu nie możemy się, ot tak po prostu, odciąć. Skutki suszy dotyczą nas wszystkich i wpływają znacząco na naszą codzienność.

Susza to m.in.:

– gorsze plony zbóż i roślin

– wzrost cen żywności (tak, będzie jeszcze drożej niż teraz)

– brak paszy dla zwierząt

– brak wody

– pożary (takie jak ten w Biebrzy lub nawet większe)

– wzrost cen energii

Wśród długofalowych skutków suszy światowe organizacje wymieniają nawet konflikty zbrojne, walki o wodę. Scenariusz jak z Mad Maxa? Oby Hollywood nie było prorokiem naszej przyszłości…

https://www.instagram.com/p/B_U0k92DDI3/

Susza w Polsce – co Ty możesz zrobić?

Susza nie jest łatwym przeciwnikiem do pokonania. Konieczne tu są długofalowe działania – i faktyczna walka ze zmianami klimatu. Takie decyzje powinny być podejmowane na państwową, ba, na międzynarodową skalę; jednak historia Porozumienia Paryskiego dowodzi, że chyba jeszcze (niestety) na wspólną walkę z kryzysem klimatycznym nie jesteśmy jeszcze gotowi. Zanim więc będzie za późno, dbajmy o własne czyste sumienie – stosujmy zasadę małych kroków. Starania jednostki mogą być oczywiście kroplą w morzu potrzeb, ale jeśli do tej kropli dołączy kolejna… i kolejna… i kolejna…

Co możesz zrobić?

<img decoding=

– Zakręcaj wodę przy myciu zębów (ile razy to już słyszał każdy z nas – i jak rzadko się do tego stosuje?!).

– Wybierz szybki prysznic zamiast kąpieli w pełnej po brzegi wannie.

– Nie myj naczyń ręcznie. Używaj zmywarki.

– Do podlewania kwiatów używaj wody (przestudzonej!) po gotowaniu.

– Masz ogród? Zamiast perfekcyjnego trawnika wybierz łąkę kwietną. Rośliny łąkowe mają bardziej rozwinięty system korzeniowy niż trawa, dzięki czemu mogą magazynować więcej wody – i nie wymagają regularnego podlewania, jak trawniki.

I najważniejsze, 11 przykazanie – NIE MARNUJ. Wyrzucony bochenek chleba to nawet 400 l zmarnowanej wody!!

… A przemysł modowy?

2,700 l wody – około tyle potrzeba, aby wyprodukować Twój ulubiony bawełniany T-shirt. Rok w rok przemysł modowy zużywa miliardy litrów wody (79 miliardów m3 mówiąc dokładnie). Przy naszym wciąż nienasyconym konsumpcjonizmie, to zużycie najpewniej podwoi się do końca 2030 roku. Możemy to zmienić? Jako konsumenci, mamy ogromny wpływ na przemysł modowy. Jego działania są przecież nastawione na jeden konkretny cel – sprzedaż. A jeśli klient zmieni swoje nawyki… zmienią je również firmy i światowe koncerny. Kupujmy więc rozważnie, od marek stawiających na transparentność, korzystających z materiałów pozyskanych w sposób zrównoważony. W zakupach kierujmy się nie ilością – tylko jakością.

https://www.instagram.com/p/B_dFI85DaSN/

>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Nawet Anna Wintour twierdzi, że branża mody powinna k**wa zwolnić”

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES