“Romantyzm, ale bez rozkwitu. Emocje, ale bez dodatków” – tak Virginie Viard podsumowała miniony pokaz Chanel na sezon jesień-zima 2020-2021. Pokaz Chanel – jak każdego sezonu – odbył się w paryskim Grand Palais, który tym razem przybrał formę lustrzanego wybiegu otoczonego śnieżnobiałą przestrzenią.
Siła jest kobietą
Kolekcja jesień-zima 2020-2021 to klasyka z domieszką romantyzmu. Pokaz przyjął unikatową formę, modelki chodziły po wybiegu inaczej niż zwykle- w parach lub w trio. Delikatnie się uśmiechały i rozmawiały ze sobą, tym samym dając wrażenie niewymuszonego spaceru po wybiegu.
Kolekcja- jak wszystko w kolekcjach Chanel – nawiązuje do życiorysu Coco. Gabrielle uprawiała jeździectwo, a pasję do wyścigów konnych zaszczepił w niej Boy Capel, jej największa miłość. Kolekcja ewidentnie nawiązuje do tematyki takimi elementami jak buty z wywiniętymi cholewkami, płaszczami z dużymi kołnierzami czy aksamitnymi dżokejkami. W kolekcji nie zabrakło charakterystycznych dla Chanel marki guzików.
Romantyzm według Chanel
Jednak jak to w kolekcjach Chanel, nie zabrakło romantycznych akcentów. Koronkowe topy, żaboty i kołnierzyki, krótkie, taliowane marynarki, sukienki z bufiastymi rękawami. Pióra, które dodawały stylizacjom lekkości. Wszystko było utrzymane w odcieniach czerni i bieli (zaskoczeni?) z delikatnymi elementami bladej zieleni i różu.
Warto również zwrócić uwagę na dodatki i biżuterię. Grube, mocne paski, bizantyjskie naszyjniki i bransolety. Wszystko w otoczeniu kolorowych kamieni. Na swetrach pojawiły się krzyże przypominające słynny strój Christiana Lacroixa z pierwszej okładki amerykańskiego “Vogue’a”.
Już wiemy, co będzie hitem jesieni. Rajstopy z logo CC, które dotąd znamy z kolekcji Gucci. W pokazie zestawione z krótkimi spodenkami i sukienkami. Logo marki było widoczne też na płaszczach i podszewkach. W kolekcji Chanel nie mogło zabraknąć kultowego już tweedu, a nowością były na przykład sztruksowe bryczesy.
Jak podkreśla Virginie, inspiracją do stworzenia tej kolekcji był nie tylko życiorys Gabrielle i jej zamiłowanie do wyścigów konnych. Wpływ miało również zdjęcie Karla Lagerfelda w pasiastym garniturze i butach jeździeckich oraz film “The Does” Claude’a Chabrola. Opowiada on o paryżankach z różnych klas społecznych, feministkach, równie kobiecych co amazonki. Wolność, energia i pragnienie absolutu – to według Virginie Vaird idealne określenie kolekcji jesienno-zimowej.