Moda na internetowy hejt trwa w najlepsze. Niezależnie od tego, czy jesteśmy osobą publiczną czy nie, zawsze znajdziemy pod naszym adresem chociaż jeden negatywny komentarz. Co sprawia, że czujemy się bezkarni w sieci, a co najgorsze: obojętni na agresję? Czy dbając o wygląd i przeczesując najnowsze trendy zapominamy o dbaniu o poziom konwersacji prowadzonych w sieci? Czy osoby publiczne są najbardziej narażone na agresję? Jeśli tak, to jak gwiazdy walczą z hejtem w sieci?
“Flame Wars”
Kiedyś ludzie plotkowali przez płot swoich ogródków, szepcząc negatywne myśli i niejako się ich wstydząc. Dzisiaj w erze Internetu, wszystkie frustracje wylewane są na publicznych forach. Sposób w jaki komunikujemy się w Internecie wypływa coraz częściej na powierzchnię, pokazując że bardziej od ciemniejszej strony Greya powinniśmy obawiać się ciemnej strony Internetu. Konstruktywnej krytyki ze świecą szukać, ponieważ na większości stronach internetowych czy kanałach social media ludzie zachowują się agresywnie strzelając do siebie jak do kaczek. Lee Sproull profesor na New York University Stern School of Business oraz ekspert w dziedzinie komunikacji elektronicznej i społeczności internetowych przytoczył historię, w której w latach siedemdziesiątych informatycy, którzy rozmawiali ze sobą przez jeden z pierwszych czatów zauważyli eskalację krytycznych komentarzy i zwiększenie częstotliwości z jaką ludzie reagowali krótkimi negatywnymi komentarzami. Naukowcy nazwali tego typu wymiany zdań “flame wars”, czyniąc z nich pierwszy udokumentowany przypadek gwałtownych zachowań w Internecie. Niestety nie ostatni. Co jakiś czas słyszymy sprzeciw wobec negatywnym komentarzom w sieci. Kilka lat temu redaktorzy z Popular Science postawili hipotezę, że komentarze internetowe, a szczególnie te anonimowe podważają integralność nauki, prowadzą do kultury agresji i szyderstwa, które utrudniają merytoryczny dyskurs szkodząc tym samym rozwojowi i nauce.
Świat oszalał
Internet jest niezwykle trudnym środowiskiem. Seksizm, rasizm, szeroko pojęta nietolerancja są w zasięgu jednego kliknięcia. Według World Jewish Congress antysemickie oświadczenia są publikowane na takich platformach jak Facebook czy Twitter co 83 sekundy. Owszem, Internet jest źródłem obszernej wiedzy, ale głównie z technicznego punktu widzenia. Próbując dzielić się swoimi emocjami najczęściej spotykamy się z tzw. trollingiem. Psycholodzy twierdzą, że jest to głównie zasługa poczucia anonimowości, niewidzialności czy braku komunikacji w czasie rzeczywistym. Ludzie, którzy czerpią przyjemność z takiej wolności online przekształcają media społecznościowe w szatnie rodem z filmów dla młodzieży, gdzie jedyne sceny to strzelanie z ręczników, rasistowskie epitety i mizoginia. Warto tutaj przytoczyć przykład, który pokaże, w jaki sposób polaryzacja online utrudnia rozmowy offline.
Jordan Peterson, profesor psychologii na University of Toronto, sprzeciwił się ustawie, która wskazywałaby na osobę trans-płciową poprzez preferowany zaimek. Peterson nie ma problemu z płciami innymi niż binarne, ale nie zgadza się z próbą kontrolowania języka za pomocą siły. Oczywiście studenci protestowali, oskarżając go o transfobię i domagając się jego rezygnacji. Peterson w wywiadzie dla The Joe Rogan Experience powiedział, że nie ma prawdziwej komunikacji z ludźmi, którzy demonstrują w ten sposób. Dodał również, że nie patrzą na ciebie tak, jakbyś był istotą ludzką, jesteś realizacją ich konceptualizacji. Innymi słowy problemem nie było to, co powiedział, jednak to, co ludzie sądzili, że powiedział. Raport “Online Harassment 2017” opublikowany przez Pew Research Center uświadamia, jak dużym problemem jest agresja w sieci, zwracając tym samym uwagę na problematyczną kwestię zrównoważenia wolności słowa i bezpieczeństwa w Internecie. Straszne, prawda? Straszniejszy jest fakt, że to samo dzieje się na naszym polskim podwórku.
Jak gwiazdy walczą z hejtem w sieci?
Wszyscy doświadczamy negatywnych komentarzy na swój temat, jednak gwiazdy i osoby publiczne są na nie najbardziej narażone. Wcześniejsza strategia radzenia sobie z hejtem opierała się na słowach „bez komentarza”, dzisiaj jednak osoby medialne coraz częściej i coraz głośniej wzywają agresorów do zaprzestania rozprzestrzeniania nienawiści w sieci. Jedną z osób, która często pada ofiarą hejtu jest Filip Chajzer. Dziennikarz i prezenter, którego materiały kręcone dla Dzień Dobry TVN biją rekordy popularności, często dzieli się ze swoimi fanami codziennym życiem. Według wielu osób upoważnia je to do niewybrednych komentarzy.
Ostatnio naszą uwagę zwróciła również sprawa Tamary Arciuch i Bartka Kasprzykowskiego. Poprosili oni internautów o pomoc w odnalezieniu hejterki, która w komentarzach życzyła śmierci ich córce.
„Oto Julia Sara Kowalczyk. Życzy naszej rocznej córeczce śmierci na AIDS (nie umie nawet poprawnie napisać nazwy). Macie kontakt do @jej rodziców? Przydałby się też prawnik, żeby ścignąć w sądzie” – napisał w poście opublikowanym na swoim profilu na Instagramie Bartek Kasprzykowski.
Jak później zauważyła Tamara Arciuch – konta, z których dodawane były komentarze mogą być fałszywe.
Taka forma nienawiści jest oczywiście karalna, a w Internecie nikt nie może czuć się anonimowo. Miejmy nadzieję, że sprawa nękania aktorskiej pary szybko zostanie rozwiązana. Szokujące słowa były również kierowane w stronę Joanny Koroniewskiej, która również pokazała na Instagramie agresywne komentarze.
Wydaje nam się, że sama nazwa konta, z którego były wysłane nienawistne komentarze mówi sama za siebie.
Kolejną osobą publicznie walczącą z hejtem jest Karolina Korwin Piotrowska, przez niektórych odbierana jako kontrowersyjna postać medialna komentująca świat celebrytów. Dziennikarka odważnie wyraża swoje poglądy, przez co jeszcze bardziej narażona jest na ataki hejterów – często fanów osób, o których Korwin Piotrowska “ośmieliła się” nie wypowiedzieć w samych superlatywach. Stoicki spokój i dystans w tym przypadku jest rzeczą niezbędną.
Nowy trend: #nieodwracajwzroku
Bezpodstawne, niedopuszczalne, poniżej ludzkiej godności – takie jest szerzące się, agresywne zachowanie w sieci. Być może zdziwi was fakt, że pisząc głównie o modzie powstał ten tekst. Ale w naszej branży jest wiele osób, które padły ofiarami hejtu. Żeby nie szukać daleko – najpopularniejsze modelki odnoszące od lat ogromne międzynarodowe sukcesy. Niestety, czasem zamiast o kampaniach czy spektakularnych współpracach internauci wolą podyskutować na temat ich “niezdrowej sylwetki”. W końcu co druga krytykująca osoba jest znawcą zdrowego odżywiania.
Dużo się mówi o modelkach wychodzących poza standardy światowej mody i akceptacji swojego ciała w kontekście mody i urody czy otwarciu na nowe trendy i style, jednak nadal za mało mówi się o akceptacji i otwarciu na siebie nawzajem. Internet działa jak rodzaj silnego alkoholu, pozwalając nam wyrażać swoje myśli wobec nieznajomych w sposób, w jaki nigdy byśmy tego nie zrobili spotykając ich osobiście. Być może ta frustracja wynika z poczucia, że coś straciliśmy: nawet możliwość pogawędki z sąsiadem? Być może skutkuje to silną motywacją, aby za każdym razem zaistnieć i niejako posiąść cyfrową obecność. Jak z tym walczyć? Czy kampanie takie jak #SpeakBeautiful Twittera we współpracy z Dove, której celem było przeciwdziałanie negatywnym reakcjom internetowym mogą pomóc coś zmienić? Zostawiamy Was z tym pytaniem.
>>>Przeczytaj również: IKEA wykonuje gest w kierunku terenów poszkodowanych w nawałnicy na Pomorzu
Autor: Monika Szabelska