Niedawno Instagram i inne social media opanowała moda na produkty z elementami Disneya. Torebki z księżniczkami, koszulki z wizerunkiem Myszki Mickey i przeróżnymi napisami. Jako sprzedawcy takich rzeczy powinniśmy jednak uważać. Disney już nieraz dowiódł, że prawa autorskie do swoich utworów są dla niego bardzo ważne i walczy o nie do końca.
W historii tej wielkiej korporacji mediowej miało miejsce wiele sporów o prawa własności intelektualnej. Dla przykładu można podać sprawę, w której Walt Disney Company, po premierze Disney Star Wars pozwało Lightsaber Academy, która oferowała zajęcia z treningu Jedi.
Obecnie istnieje na całym świecie wiele sklepów, które nie są oficjalnymi punktami sprzedażowymi Disneya. Bardzo często prowadzą one konta na Instagramie, gdzie mają kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów. Marki te zdobywają popularność w social mediach, jednocześnie zachęcając klientów do zakupów u nich i pozbawiają zainteresowania oficjalne sklepy Disneya.
Niedawno doszło do trochę absurdalnej sytuacji, ponieważ Disney wypuścił różowo-złote uszy Myszki Minnie, które rozeszły się w mgnieniu oka. Okazało się jednak, że podobny produkt sprzedaje już kilka małych sklepów, a najbardziej rozpoznawalna jest opaska projektu “disneyowskiej instagramerki”, którą łącznie śledzi ponad 200 tysięcy osób. Jej fani po premierze oryginalnych mysich uszu byli zawiedzeni produktem Disneya i twierdzili, że to projekty influencerki zawsze będą oryginalne.
Ze względu na prawa Disneya wizerunek Myszki Mickey nie znajdzie się w domenie publicznej do końca 2023 roku. To oznacza, że do tego czasu nie można go wykorzystywać bez zgody Disneya.
Walka z takim gigantem dla małych marek jest zazwyczaj bardzo kosztowna, więc warto rozważyć czy faktycznie opłaca się produkcja i sprzedaż produktów z użyciem zarejestrowanych wzorów.
Autor: Klaudia Wierzbicka
Klaudia Wierzbicka – prawnik, business manager Instytutu Prawa Mody, fundacji kompleksowo wspierającej branżę kreatywną.