REKLAMA

Czy moda to już sztuka, czy projektanci ją na taką kreują?

REKLAMA

Ostatnia współpraca belgijskiego projektanta Rafa Simonsa z artystą Sterlingiem Ruby dla Calvina Kleina ponownie wywołała dyskusję na temat zrównania mody ze sztuką.

Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że moda – na co dzień zwykle użytkowa – nierzadko wywołuje też nasz zachwyt i podziw dla kreacji które wyszły spod igły projektantów: wymyślnych konstrukcji, fantazyjnych i misternych zdobień, dziwnych faktur. Nie wszystkie ubrania prezentowane na wybiegu można jednak bezpośrednio przenieść na ulice. Część z nich wciąż pozostaje w sferze naszych marzeń o nierealnym, magicznym świecie, których (podobnie jak w sztuce artyści i malarze) kreatorami stają się natchnieni dyrektorzy kreatywni największych domów mody.

Coś nowego, coś starego czyli wizja

Mamy rok 2017 i w amerykańskim domu mody Calvin Klein właśnie otwiera się nowy rozdział – Simons konsekwentnie wprowadza swoje zmiany, a nad projektem wnętrza centrali CK czuwa nie kto inny, jak Sterling Ruby. Na prośbę Rafa zamienił wysoki budynek Art Deco w jego zmieniającą się wizję: pierwsze kondygnacje pomalowano na czarno, a na parterze znajdują się chromowane wiadra i… zwisające nad nimi majtki Calvin Klein, będące własnością Ruby’ego. Białe ściany showroomu znajdującego się na najwyższym piętrze pokryte są ręcznie malowaną tapetą oraz tkaninami będącymi mieszanką czerwono- niebieskich plamek (nawiązanie do barw USA) i plam z wybielacza. W wywiadzie udzielonym “Surface Magazine” artysta zdradza, że będzie to kombinacja ręcznie malowanych ścian, surowych, wylewanych betonowych podłóg, fabrycznie skonstruowanych stołów, nie zabraknie charakterystycznych dla nowoczesnego dizajnu industrialnych krzeseł Bertoia i artysta dodaje, że taka jest wizja tego, jak powinien teraz wyglądać kultowy, amerykański dom mody. Według niego to swoista kombinacja wizji młodości i ukłon w stronę kultury i sztuki korporacyjnej. I jak na CK przystało – nie zabraknie także odniesień i inspiracji seksem.

A jeśli jesteśmy przy ociekających seksem, kontrowersyjnych reklamach CK, w najnowszej reinterpretacji kampanii reklamowej marki modele pozują w bieliźnie na tle ogromnej tapety Sterlinga Flag (4791). Seksualność, płeć, wolność – wszystko to według Ruby’ego stanowi idealne tło dla amerykańskiej marki i słusznie zwraca uwagę na przenikanie się świata sztuki i mody. Zmiana logo, nowy projekt wnętrza centrali, kampania: to wszystko tylko – jak zapewnia Simons – kolejne kroki na drodze do przywrócenia marce wspólnie z pomocą artystów i sztuki, spójności i amerykańskiego ducha Nowego Jorku.

Kiedy jeszcze moda a kiedy już sztuka?

Co sprawia, że projektanci decydują się kontynuować swój romans ze sztuką? Doskonałym przykładem potwierdzającym, że taki układ jest gwarancją sukcesu z pewnością jest 46-letni Simons, obecnie najbardziej charyzmatyczny projektant mody męskiej, do niedawna dyrektor kreatywny paryskiego domu mody Dior, który obecnie dokonuje rewolucji w marce Calvin Klein. Znany ze swojej wieloletniej fascynacji sztuką (słynny pokaz debiutanckiej, męskiej kolekcji jesień-zima 2017 zorganizował w Galerii Gagosian na obrzeżach Paryża), właśnie poprosił niepokornego artystę nowoczesnego, a prywatnie swojego przyjaciela od 9 lat, dorastającego w Baltimore i Pensylwanii, który ukończył Art Center College of Design w Pasadenie, a obecnie pracującego w Los Angeles, o zaprojektowanie swojego gabinetu. Artysta ma już za sobą projekt tokijskiego wnętrza sklepu Simonsa, a Raf w 2012 roku wykorzystał jego obrazy w swojej debiutanckiej kolekcji haute couture dla Diora. Obaj doskonale się rozumieją i mają wiele wspólnego na polu dotyczącym mody, sztuki, architektury, środowiska czy sposobu bycia. Ubrania Rafa nigdy bowiem – jak sztuka – nie są przewidywalne. Wspólna kolekcja była już tylko kwestią czasu: przypieczętowaniem ich wspólnej współpracy było stworzenie linii kurtek Raf Simons x Sterling Ruby, której inspiracją były patriotyczne kolaże belgijskiego artysty. Obecnie wspólna praca panów nad linią Raf Simons/Sterling Ruby, od koncepcji kreacji, aż po tworzenie tkanin, które Ruby osobiście malował i cieniował rękoma w swoim studio w LA zaowocowała unikatową kolekcją ubrań stworzonych do noszenia na co dzień, nie do wiszenia w galerii. Co więcej była to współpraca w pełnym znaczeniu tego słowa, podczas gdy inne kolaboracje to tylko urzeczywistnianie wizji artysty. Nieprzypadkowe użycie dwuznacznego słowa “ojcowie” w pracach Sterlinga ma zupełnie inny wydźwięk w wyobrażeniu Simonsa. I tak mamy do czynienia z zachowawczym, zawsze schludnie ubranym belgijskim projektantem, któremu zdecydowanie bliżej do minimalizmu niż ekscentrycznego, trochę niedbałego stylu Ruby’ego. Właśnie to nietypowe połączenie zupełnie dwóch różnych subkultur ze sztuką tworzy niezwykle świeżą mieszankę wybuchową. Ich wspólny projekt skupia się na idei pracy oraz rękodzieła, przywodząc na myśl tradycyjną, amerykańską odzież roboczą.

Ruby Sterling projektuje przestrzeń i kolekcję na prośbę Rafa Simona dla Calvina Kleina

Projektanci i artyści razem

Początków współpracy wielkich domów mody i projektantów z artystami należy upatrywać się już w latach 20. XX wieku, kiedy Elsa Schiaparelli ochoczo podejmowała współpracę z wielkimi artystami, takimi jak Salvador Dali, Leonor Fini czy wreszcie królem pop-artu – Andy Warholem. Jej pierwszy projekt powstały we współpracy z Dalim – wielki kapelusz w kształcie buta w dwóch wersjach kolorystycznych: czerni i ostrym różu, wywołał burzę, zaskoczenie a zarazem… zachwyt. I pomyśleć, że zaczątkiem i inspiracją dla Elsy było zdjęcie Salvadora pozującego ze wspomnianym butem na głowie wykonane przez jego żonę Galę. Dalej współpraca potoczyła się lawinowo, a hiszpański malarz tworzył dla projektantki jeszcze m.in. etykietki kosmetyków, flakony perfum, a jego obrazy zdobiły wieczorowe kreacje i suknie.

Projektanci rozpaczliwie usiłują swoje projekty podnosić do rangi dzieł sztuki i uszlachetniać. Wielkie domy mody coraz częściej swoje pokazy organizują w muzeach oraz galeriach , jak m.in. pokaz Dior czy LV w Luwrze, a także z sukcesem organizują wystawy modowe jak ta Alexandra McQueena w Victoria & Albert Museum, Louis Vuitton w Muzeum Narodowym w Pekinie czy Christiana Louboutina.

Z całą odpowiedzialnością za kuratorkę i mecenaskę sztuki uznać można Miuccię Pradę, stojącą na czele ogromnego domu mody, ale także Fondazione Prada – kolekcjonerskiej przestrzeni, w której projektantka eksponuje gromadzoną przez lata sztukę od lat mającą ogromny wpływ na projekty i kolejne kolekcje. Wszystko to tworzy tradycyjny i spójny wizerunek włoskiej marki z niemal kulturowym dziedzictwem.

>>> Czytaj również: Dom mody Fendi odrestaurował królową rzymskich fontann

Obecnie w ślady Miucci zmierzają kolejni projektanci, zamieniając się w marszandów i pasjonatów sztuki, zacieśniając swoje więzi z wielkimi twórcami oraz artystami, tworząc coś na wzór ówczesnej bohemy i społeczności, w której każdy może dać upust swoim wizjom i fascynacjom. Współpraca projektantów z artystami pozwala na wzmocnienie marki i uplasowanie jej na wysokiej pozycji, czyniąc z ubrań czy akcesoriów trudno dostępne przedmioty pożądania, będące synonimem tak wydawałoby się trudno dostępnego dziś dla nielicznych luksusu na miarę naszych czasów. Strategię współpracy z artystami do perfekcji opanował projektant Marc Jacobs za sterami francuskiego domu mody Louis Vuitton, znany głównie ze współpracy z Takashim Murakamim czy Yayoi Kusamą. Jacobs przetarł szlaki wielu innym projektantom, m.in współpracy Stelli McCartney i Eda Rusha, Diora z Ansem Reyle, Jimmy’ego Choo i Roberta Pruitta czy wreszcie Rafa Simonsa i Sterlinga Ruby.

Z dumą przyznaję, że należę do grona tych osób, które uważają, że moda to sztuka, choć toczące się na ten temat gorące dyskusje wciąż nie gasną. Na szczęście nie jestem w tym przekonaniu odosobniona, bo projektanci od lat poprzez kolejne kolaboracje udowadniają nam, że moda nierozerwalnie łączy się ze światem twórczym i nieco teatralnym – zupełnie takim, jak ona.

Autor: Marlena Wysocka

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES