W zeszłym miesiącu Alibaba, chińska grupa e-commerce, została członkiem IACC (International Anti-Counterfeiting Coalition) organizacji walczącej z podróbkami i piractwem. Decyzja ta spotkała się ze sporą dezaprobatą dotychczasowych członków IACC, skutkującą ich wycofaniem się z organizacji.
Dotychczas ponad dwanaście marek zgłosiło protest, odnośnie decyzji o przyjęciu w szeregi IACC grupy Alibaba. Jedną z większych firm wyrażających sprzeciw był Michael Kors, który bezpardonowo określił chińską grupę mianem jednego z największych niebezpieczeństw dla branży modowej. Śladami Korsa podążył Gucci, który w zeszłym tygodniu wycofał się z członkostwa w IACC.
Grupa Keringa, do której należą m.in. Gucci, Saint Laurent czy Balenciaga, nie po raz pierwszy stawia pod wątpliwość uczciwość grupy Alibaba. Niedawno wniosła przeciw niej kolejny pozew, oskarżający chińską platformę o świadomą sprzedaż podrabianych produktów. Choć poprzednia sprawa Kering vs. Alibaba zakończyła się ugodą, to wygląda na to, że chiński gigant nie spełnia warunków, do których to zobowiązał się przy wspólnej walce z rynkiem podróbek.
Autor: Kasia Michalik