Alexander McQueen zapisał się na kartach historii mody jako projektant o niezwykłym talencie artystycznym. Jego kreacje budziły kontrowersje, jednakże równie często wywoływały zachwyt. Od śmierci geniusza w 2010 roku, jego kolekcja Savage Beauty obiega świat, a bilety wstępu do muzeów znikają w zawrotnym tempie.
I tym razem Alexander McQueen jest na ustach wszystkich, wszakże afera z jego nazwiskiem w tle znajdzie finał w amerykańskim sądzie.
W miniony czwartek, przeciwko brytyjskiej marce należącej do grupy Kering, wpłynął pozew sądowy dotyczący stosowania rasistowskich praktyk z ramienia dwóch afro-amerykańskich pracowników: Christophera Policarda i Duane’a Davisa.
W dniach 17 września i 18 listopada bieżącego roku, zatrudnieni doświadczyli niewłaściwego traktowania na tle rasistowskim ze strony firmy, między innymi: oczerniania, karania, nakłaniania do wycofania zażaleń lub grożenia zwolnieniem z pracy.
Sprawa wygląda naprawdę poważnie, ponieważ do listy zarzutów należy dopisać: oskarżenie o kradzież bez udowodnienia czynu, wyśmiewanie za etniczne pochodzenie oraz odmowa pracownikom ich praw. Należy dodać takie przewinienia jak: kontrola osobista na oczach personelu i klientów.
Oskarżona strona odmawia komentarza, jednakże brytyjska marka znajduje się w tarapatach. W 2013 roku przeciwko firmie zostały wytoczone dwa pozwy o rasistowskie działania i dyskryminację ze strony pracowników.
W dzisiejszych czasach marki modowe wyższego szczebla muszą zabiegać o uwagę swoich klientów. Ostatnio coraz częściej piszemy o skandalach. Jednakże, czy łamanie praw pracowników lub oszukiwanie klientów jest dobrą formą promocji, jeżeli konsumenci generują gigantyczne zyski domów mody i innych marek segmentu premium?
Autor: Alicja Szablewska