noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
Pożar hali przy Marywilskiej 44 w Warszawie. Na zdjęciu widać kłęby dymu unoszące się nad Warszawą, wynikające z płonącego centrum handlowego.

Pożar hali przy Marywilskiej w Warszawie. Rok później znamy oficjalną przyczynę

REKLAMA
noSlotData

12 maja 2024 r. spłonęła hala targowa przy Marywilskiej w Warszawie. Już wtedy mówiło się o podpaleniu. Teraz spekulacje zostały oficjalnie potwierdzone – ustalenia śledczych z Prokuratury Krajowej wskazują, że stały za tym rosyjskie służby. Część osób odpowiedzialnych za pożar hali przy Marywilskiej trafiła już do aresztu. Pozostali sprawcy zostali zidentyfikowani i są poszukiwani.

Podpalenie na zlecenie rosyjskich służb

Po roku śledztwa Prokuratury Krajowej ujawniono, że pożar hali przy Marywilskiej był „efektem podpalenia dokonanego na zlecenie rosyjskich służb specjalnych”. Donald Tusk poinformował o tym w niedzielę, publikując wpis na portalu X.

„Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich!”

– napisał premier.

Część osób zatrzymano na terenie Litwy. Z kolei za pozostałymi sprawcami wydano listy gończe oraz Europejskie Nakazy Aresztowania. Co więcej, 12 maja 2025 dwie osoby usłyszały zarzuty. To obywatele Ukrainy – 19-letni Daniil B. i 50-letni Oleksander V., którzy mieli współpracować ze zorganizowaną grupą przestępczą.

Pożar hali przy Marywilskiej nie był jedyny

Oprócz premiera głos w sprawie pożaru hali przy Marywilskiej 44 w Warszawie zabrali również Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar i Minister Spraw Wewnętrznych Tomasz Siemoniak, którzy wydali wspólne oświadczenie. Prokurator Generalny i Koordynator Służb Specjalnych poinformowali, że śledztwo jest prowadzone we współpracy „ze stroną litewską, gdzie również część sprawców realizowała działania dywersyjne”.

W ramach czynności śledczym udało się zdobyć wiedzę na temat „zlecenia i przebiegu podpalenia oraz sposobu jego dokumentowania przez sprawców”. Wynika z nich, że działania organizowano i kierowano nimi z terenu Federacji Rosyjskiej. Dodatkowo osoba powiązana z pożarem hali w Warszawie brała także udział w podobnym wydarzeniu na terenie Wilna. Chodzi o podpalenie sklepu IKEA 9 maja 2024 r.

„Ze śledztwa tak wynika, że cała akcja podpalenia nie tylko tego obiektu, ale także innych obiektów wielkopowierzchniowych, obiektów handlowych na terenie Polski i Litwy, była koordynowana i zarządzana z terenu Federacji Rosyjskiej przez służby specjalne Federacji Rosyjskiej”

– wyjaśnił Adam Bodnar w radiowej Trójce.

Śledztwo prowadzono z wykorzystaniem nadzwyczajnych środków:

  • przesłuchano 530 pokrzywdzonych i 70 świadków,
  • przez 121 dni prowadzono oględziny pogorzeliska,
  • zaangażowano ponad 50 prokuratorów i ponad 100 policjantów,
  • korzystano ze wsparcia techników i ekspertów.

Sikorski reaguje na ustalenia śledczych

W związku z ustaleniami śledczych Radosław Sikorski wycofał zgodę na działanie konsulatu Federacji Rosyjskiej w Krakowie. Minister Spraw Zagranicznych poinformował o swojej decyzji w poniedziałek 12 maja za pośrednictwem platformy X.

Jeszcze tego samego dnia odbyła się konferencja prasowa, podczas której Radosław Sikorski wyjaśnił swoją decyzję. Jednocześnie przypomniał, że zamknął już wcześniej jeden konsulat Rosji w Poznaniu w odpowiedzi na próbę podpalenia wrocławskiej fabryki farb. Minister zaapelował także do pozostałych państw członkowskich UE, aby „ograniczyć prawo do poruszania się dyplomatom rosyjskim do kraju, w którym są akredytowani”.

„To jest kolejne przesłanie do władz rosyjskich. Wiemy, co robicie, nie akceptujemy tego i wyciągamy konsekwencje”

– powiedział Sikorski w rozmowie z dziennikarzami.

„Skala pożaru jest ogromna”

Pożar hali przy Marywilskiej 44 wybuchł dokładnie rok temu, 12 maja 2024 r. w godzinach porannych. Dyżurny warszawskiej straży pożarnej skomentował w rozmowie z Onetem, że „skala pożaru była ogromna”. Akcja gaśnicza trwała kilkanaście godzin. Wzięło w niej udział blisko 300 strażaków i 50 zastępów, którym jednak nie udało się uratować budynku – obiekt doszczętnie spłonął.

Centrum handlowe obejmowało 1400 sklepów i punktów, a liczba poszkodowanych osób jest szacowana na około 2 tys. osób. To zarówno kupcy, jak i ich pracownicy, których na szczęście sprawnie ewakuowano. Śledztwo rozpoczęło się dzień później, 13 maja 2024 r. Prowadzi je Mazowiecki Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Wspiera go Agencja Bezpieczeństwa Narodowego oraz Komenda Stołeczna Policji.

Zdjęcie główne: Instagram @shotsbyemmanuel

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES