REKLAMA

Dokąd zmierza Marc Jacobs: do Nirvany czy może w drugą stronę?

REKLAMA
REKLAMA

W większości spraw dotyczących naruszenia cudzej własności intelektualnej (w szczególności praw do znaków towarowych), linia obrony naruszyciela zasadza się na twierdzeniach typu: podobieństwo między znakami jest całkowicie przypadkowe lub znak jest zbyt prosty i powszechny, by móc go zmonopolizować.

>>> Przeczytaj również: Condé Nast wprowadza na rynek „Vogue Business”

Aby tłumaczenia te przekonały choć część opinii publicznej, taki znak zawiera zazwyczaj subtelne modyfikacje, a jego producent stara się za wszelką cenę uniknąć wiązania go z pierwowzorem. 

Zdarzają się jednak naruszenia dokładnie odwrotne, gdy znak wykazuje oczywiste podobieństwo do oryginału, a producent nawet nie kryje się z tym, od kogo go sobie przywłaszczył. Przykładem takiego naruszenia jest nieuprawnione użycie znaku zespołu Nirvana przez Marca Jacobsa. 

Tło sporu

Zarzewiem konfliktu stała się zbierająca bardzo dobre recenzje kolekcja Marca Jacobsa o nazwie Redux Grunge Collection, która została zaprezentowana w listopadzie ubiegłego roku. Jednym z jej składników jest czarny t-shirt z motywem uśmiechniętej buźki, do złudzenia podobnej do tej, która zdobiła okładkę albumu Nevermind zespołu Nirvana (zaprojektował ją Kurt Cobain, lider zespołu). 

Oba znaki są praktycznie identyczne, a jedynym elementem różniącym jest zastąpienie krzyżyków symbolizujących oczy, literami M i J (inicjałami projektanta). Na t-shircie znajduje się także napis Heaven, który może stanowić nawiązanie do nazwy zespołu (w buddyzmie nirwana to stan wyzwolenia z cyklu reinkarnacji, cel każdej duszy). 

Na tym jednak powiązania się nie kończą, gdyż tytuły największych hitów zespołu – Smells Like Teen Spirit oraz Come As You Are –  zostały wykorzystane do promowania kolekcji w mediach społecznościowych, a sama jej nazwa nawiązuje do muzyki grunge, której najsłynniejszym przedstawicielem jest właśnie Nirvana. Wydaje się więc, że Marc Jacobs ze wszystkich sił starał się stworzyć wrażenie, że działa we współpracy z zespołem, a przynajmniej za jego zezwoleniem. Tak jednak nie było, o czym świadczy pozew przeciwko projektantowi, złożony w Sądzie Okręgowym Stanów Zjednoczonych dla Dystryktu Środkowa Kalifornia.

Sytuacja prawna

Gdyby opisana wyżej historia działa się w Polsce, Nirvana mogłaby powołać się na naruszenie przez Marca Jacobsa prawa ochronnego na znak towarowy. Zgodnie z prawem własności przemysłowej, naruszeniem takim jest m.in.: bezprawne używanie w obrocie gospodarczym znaku identycznego lub podobnego do renomowanego znaku towarowego, zarejestrowanego w odniesieniu do jakichkolwiek towarów, jeżeli takie używanie może przynieść używającemu nienależną korzyść lub być szkodliwe dla odróżniającego charakteru bądź renomy znaku wcześniejszego.

O podobieństwie znaków towarowych można mówić wówczas, gdy mogą wprowadzić przeciętnego konsumenta w błąd co do pochodzenia oznaczonego nim produktu. Przesłanka ta niewątpliwie zachodzi w przypadku znaku Marca Jacobsa, który tylko nieznacznie różni się od pierwowzoru.

Nie sposób przy tym pominąć faktu, że uśmiechnięta buźka Nirvany może zostać uznana za znak renomowany, który jest powszechnie kojarzony z zespołem. Okoliczność ta powoduje powstanie odpowiedzialności naruszyciela nawet w sytuacji, gdy używa on podobnego znaku do oznaczania towarów innych, niż towary oznaczone znakiem oryginalnym. Jeżeli chodzi zaś o pozostałe przesłanki naruszenia (możliwość uzyskania nienależnych korzyści, szkodzenie renomie znaku wcześniejszego), w opisywanej sprawie raczej łatwo będzie udowodnić ich wystąpienie. 

Osoba, której prawo do znaku zostało naruszone, może domagać się od naruszyciela zaniechania dalszych naruszeń (np. wstrzymania sprzedaży t-shirtów oznaczonych spornym znakiem), wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści (np. zysków ze sprzedaży t-shirtów), a w razie zawinionego naruszenia (które w opisywanej sprawie prawdopodobnie miało miejsce) również naprawienia wyrządzonej szkody. 

Warunkiem posiadania prawa ochronnego na znak towarowy jest jednak jego rejestracja we właściwym urzędzie patentowym. W sytuacji, gdy takiej rejestracji nie dokonano (co skutkuje brakiem ochrony z tego tytułu), możliwe jest skorzystanie z przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jedną z zakazanych przez nią praktyk jest stosowanie wprowadzających w błąd (m.in. co do pochodzenia) oznaczeń towarów lub usług. Co ważne, oznaczenia te nie muszą być nigdzie zarejestrowane. 

Biorąc pod uwagę duże podobieństwo oznaczenia Marca Jacobsa do oznaczenia Nirvany, istnieje spore prawdopodobieństwo, że konsumenci mogliby uznać t-shirty projektanta za pochodzące lub stworzone we współpracy z zespołem. Roszczenia przysługujące z tytułu tego rodzaju praktyk są zbliżone do omówionych w kontekście ochrony znaku towarowego, poszerzone m.in. o żądanie usunięcia skutków naruszenia oraz wystosowania przeprosin.

Osobną kwestią jest przedstawiony w pozwie zarzut wykorzystania podczas kampanii promocyjnej tytułów znanych piosenek Nirvany. Naruszenia miały przybrać postać opublikowania zdjęcia Marca Jacobsa w koszulce ze spornym znakiem wraz z podpisem come as you are oraz umieszczenia słów smells like teen spirit w handlowych opisach koszulek (materiały te zostały już usunięte z sieci).

Wykorzystywanie fragmentów cudzych utworów (nawet komercyjne) jest wprawdzie dozwolone na podstawie tzw. „prawa cytatu”, lecz wymaga spełnienia kilku warunków:

  1. wykorzystany fragment musi stanowić część samoistnego utworu;
  2. konieczne jest wskazanie autora i źródła, z którego zaczerpnięto fragment;
  3. korzystanie z cudzej twórczości musi być uzasadnione jednym z celów cytatu, do których m.in. należą: wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawa gatunku twórczości (np. parodii, karykatury);
  4. korzystanie nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy.

O ile zdjęcie z podpisem miałoby szansę zasłużyć na miano utworu, nie są nimi z pewnością handlowe opisy koszulek. W dodatku ani zdjęcie, ani opisy nie mieszczą się w celach cytatu, które uzasadniałyby jego zastosowanie, brakuje także wskazania źródeł, z których zaczerpnięto fragmenty. Z tych względów, powołanie się na „prawo cytatu” będzie niemożliwe, chociaż w tej sprawie raczej nie doszło do naruszenia normalnego korzystania z utworu (naruszeniem takim byłoby np. wykorzystanie całości piosenki). 

Z drugiej strony, frazy tak krótkie, jak użyte przez Marca Jacobsa mogą pozostawać poza ochroną prawa autorskiego. Rozstrzygnięcia o takiej treści zapadły już na gruncie prawa polskiego w dwóch sprawach przeciwko twórcom reklam, którzy posłużyli się frazami nawiązującymi do filmu Seksmisja (Ciemność widzę, ciemność!) oraz piosenki Baśka zespołu Wilki (Baśka miała fajny biust). Reklamy te nie zawierały jednak innych elementów nawiązujących do oryginalnych utworów, zatem w przypadku Marca Jacobsa, (który użył fragmentów do reklamowania koszulek oznaczonych spornym znakiem), rozstrzygniecie mogłoby być odmienne.

Podsumowanie 

W obliczu dość oczywistego naruszenia, motywy postępowania Marca Jacobsa pozostają zagadką. Niezależnie od tego, co legło u podstaw tej decyzji, sprawa “uśmiechniętej buźki” wpisuje się w raczej niefrasobliwe podejście do praw własności intelektualnej nawet przez podmioty o uznanej pozycji rynkowej.

Co przykre, działania takie nie spotykają się z ostracyzmem opinii publicznej, która choć początkowo wyraża oburzenie, nie przekłada tego na konsumenckie decyzje, co dla producentów jest chyba jedynym środkiem dyscyplinującym. Miejmy nadzieję, że Nirvanie powiedzie się walka o należne jej prawa, gdyż bez zdecydowanej reakcji, nadal będziemy poruszali się w niekończącym się kręgu kolejnych naruszeń.

Autorka: adwokat Magdalena Korol

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES