Natalia Kopiszka – projektantka i założycielka marki KOPI. Ukończyła architekturę krajobrazu na Politechnice Krakowskiej oraz Międzynarodową Szkołę Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie. Po debiucie na Fashion Week w Łodzi postanowiła stworzyć własną markę biżuterii – autorską, pełną emocji i symboliki.
Polecane wideopodcasty:
KOPI to połączenie sztuki, formy i codzienności. W projektach Natalii widać inspiracje rzeźbą, naturą i surrealizmem; charakterystyczne są dla niej organiczne kształty, geometryczne detale i artystyczna swoboda. Jej biżuteria powstaje z metali szlachetnych, mosiądzu i srebra, często z dodatkiem kamieni czy pereł.
W codziennym podejściu do projektowania Natalia dąży do równowagi między estetyką i funkcjonalnością. Tworzy biżuterię, która wygląda jak mała rzeźba, ale jednocześnie nadaje się do noszenia na co dzień. Ulubionym kolorem jest róż – który stał się niejako jej znakiem rozpoznawczym – oraz miękkie linie i organiczne formy, które można znaleźć zarówno w jej projektach, jak i w wystroju butiku czy przestrzeni domowej. Marka, tworzona z pasją i niezależnością, zdobyła uznanie nie tylko w Polsce, ale też za granicą.
Dziś Natalia Kopiszka to nie tylko kreatorka biżuterii, ale artystka, która świadomie buduje markę łączącą design, rzemiosło i indywidualność. Jej misją jest, by każdy projekt – od szkicu aż po gotowy produkt – niósł w sobie emocję i stał się częścią osobistej historii noszącej go osoby.
Twoja droga zawodowa zaczęła się od…
Moja droga zawodowa zaczęła się w momencie, w którym w końcu uwierzyłam w siebie i zdecydowałam się podjąć ryzyko. Od dziecka fascynował mnie świat form i estetyki – dużo rysowałam, malowałam, projektowałam własne tkaniny i biżuterię. Zawsze miałam wrażliwość na piękne rzeczy i od najmłodszych lat czułam, że pójdę w stronę artystyczną.
Co ciekawe, w szkole byłam wzorową uczennicą, a przez pewien czas marzyłam nawet o studiach medycznych – fascynowała mnie biologia. Ostatecznie jednak wygrała potrzeba wyrażania siebie przez sztukę. Chcąc połączyć te dwie pasje, wybrałam architekturę krajobrazu. Egzamin z rysunku poszedł mi tak dobrze, że znalazłam się w pierwszej dziesiątce osób przyjętych. Wyniki matur przestały mieć już znaczenie.
Po studiach w Krakowie postanowiłam przenieść się do Warszawy, aby rozpocząć studium projektowania ubioru. To było jedno z moich marzeń – spróbować swoich sił w świecie mody. Nie przypuszczałam wtedy, że zostanę w tej branży na stałe. To właśnie wtedy obudził się mój artystyczny potencjał. Zaprojektowałam swoją kolekcję dyplomową, która zadebiutowała na łódzkim Fashion Weeku.
Kolekcję składającą się zaledwie dziesięciu sylwetek – nazwałam KOPI. Sama stworzyłam logo i wydrukowałam je na metkach. Nie mając większych możliwości finansowych, nie mogłam sobie pozwolić na dużą produkcję ubrań. Mogłam natomiast własnoręcznie robić małe akcesoria: torebki, plecaki i prostą biżuterię. I tak właśnie to wszystko się zaczęło.
Najlepszy i najgorszy moment w Twojej karierze to…?
Najlepszy moment – od razu przychodzi mi do głowy chwila, kiedy otworzyłam swój pierwszy butik. Był maleńki, zaledwie 15 m², ale mój! Mogłam go urządzić po swojemu i wreszcie mieć przestrzeń, w której spotykałam się z klientkami. To było ogromne wyzwanie, bo zdecydowałam się na ten krok już po zaledwie 1,5 roku prowadzenia marki. Wskoczyłam od razu na głęboką wodę, bez doświadczenia i wiedzy, jak to się potoczy. Ostatecznie okazało się to jednak jedną z najlepszych decyzji w mojej karierze.
Najgorszy moment paradoksalnie przyszedł wtedy, kiedy firma zaczęła bardzo szybko się rozwijać. Ciężar obowiązków i zadań zwyczajnie mnie przytłoczył – a jestem control freakiem, więc chciałam mieć rękę na wszystkim. To było trudne doświadczenie, ale nauczyło mnie czegoś bardzo ważnego: ogromne znaczenie mają ludzie, z którymi pracujesz. Ich intencje, to czy naprawdę chcą Ci dobrze doradzać i wspierać, mają kluczowy wpływ na to, czy przetrwasz takie momenty.
Czego o Twojej pracy nie wiedzą inni?
Większość osób myśli, że prowadzenie marki to głównie tworzenie i projektowanie – czyli ta najprzyjemniejsza część. A prawda jest taka, że to tylko mały procent całej pracy. Prowadzenie firmy jest bardzo stresujące i wymaga bycia „multitasking” na co dzień – od spraw kreatywnych, przez produkcję, po logistykę, papiery i budowanie zespołu. Ludzie często nie zdają sobie sprawy, ile rzeczy dzieje się w tle i ile decyzji podejmuje każdego dnia w kuluarach.
Co byłoby dla Ciebie zawodowym spełnieniem marzeń?
Myślę, że największym spełnieniem byłaby możliwość zajmowania się wyłącznie tworzeniem i projektowaniem. Kocham to co robię, ale w tej części pracy naprawdę się realizuję. Marzy mi się, żeby móc odpuścić i przekazać całą „biznesową” stronę marki komuś innemu – najlepiej takiej “drugiej Natalii” ;) (śmiech). Ponadto biznesowym, ogromnym zawodowym spełnieniem marzeń byłoby też zobaczyć markę KOPIi świętującą swoje kolejne dekady… A za rok już 10lecie! Kiedy to minęło? Nie wiem :)
Cechy, które powinna mieć osoba, która chce podążać Twoją drogą, to…
Na pewno odwaga do ryzykowania i umiejętność niepoddawania się nawet wtedy, kiedy jest naprawdę ciężko. Trzeba być pewnym tego, co się robi, i wierzyć w swoją wizję, nawet jeśli inni w nią nie wierzą. Ogromnie ważne jest też otaczanie się zaufanymi ludźmi, którzy wspierają i naprawdę chcą dla Ciebie dobrze – bo bez tego droga staje się o wiele trudniejsza.
Kim byłabyś, gdyby nie to, co robisz teraz?
Myślę, że projektowałabym coś związanego z przestrzenią miejską – małą architekturę, zieleń, miejsca, w których ludzie mogą odpoczywać i czuć się dobrze. Albo… śpiewałabym :)
Przeczytaj również: K(B)ariery: Michał Pasymowski „W tym zawodzie trzeba mieć dystans do siebie i twardą skórę”
