REKLAMA

Zdjęcia zawsze powinny bronić się same. Wywiad z Weroniką Kosińską

REKLAMA

Weronika Kosińska: miłośniczka fotografowania kobiet. Mężczyzn czasem też. Poza tym zakochana w wege zupach, balerinkach i Bukareszcie. Zajmuje się fotografią mody, beauty oraz reklamową. Publikowała w takich magazynach, jak „Harper’s Bazaar”, „Wysokie Obcasy”, „Viva!”, „Digital Camera Polska”, “Digital Photographer Polska”, „Estetica”, a wśród jej klientów są między innymi: Nivea, L’Oréal Professionnel, Paese, Galeria Krakowska, Answear.com. Zwyciężczyni konkursu Viva! Photo Awards 2013 w kategorii “Moda”. Oto kilka pytań i odpowiedzi na temat mody i fotografii.

Na tle światowych magazynów mody, wielkich produkcji sesji zdjęciowych, jak oceniasz kondycję polskiej fotografii modowej?
Myślę, że polska fotografia modowa ma się świetnie, zdolnych ludzi nie brakuje. Czasem jednak widać, że brakuje budżetu na sesje. Niekiedy też mam wrażenie, że staramy się troszkę za bardzo kopiować to, co jest modne za granicą.

Kto jest u nas autorytetem w tej branży? Czy jest u nas polski Bill Cunningham?
Nie wiem, czy jest jakiś jeden autorytet, szczególnie modowy. Raczej mam wrażenie, że jeśli chodzi o Polskę, moda to dość świeża sprawa, a już na pewno cały ten boom na nią. Przychodzi mi na myśl Ryszard Horowitz – to niezwykle przyjemny, ciepły i życzliwy człowiek, o olbrzymim doświadczeniu, no i oprócz tego pracował z Richardem Avedonem, który według mnie przepięknie potrafił ukazać kobiecość.

fot. Weronika Kosińska
fot. Weronika Kosińska

Jak Ty rozpoczynałaś karierę? Od jakich zleceń zaczynałaś?
Miałam bardzo uskrzydlający start, gdyż druga sesja, którą zrobiłam, ukazała się w „Wysokich Obcasach”. To mi dało mnóstwo energii, która zdecydowanie się przydała – bo po tym pięknym początku przyszła ciężka praca i nie zawsze było tak łatwo i pięknie.

Czy początek ścieżki przewidywał skrupulatny plan działania, czy Twoja droga przypominała splot szczęśliwych przypadków?
Myślę, że miałam niezwykle dużo szczęścia – spotykałam fantastycznych ludzi, moje zdjęcia tajemniczym sposobem wpadały w oko coraz to nowym klientom. Pojawiłam się nagle i znikąd, i chociaż moje działania od wielu lat krążyły wokół twórczych klimatów, to nie znałam nikogo ze środowiska modowego. Doceniłam ten ogrom szczęśliwych splotów okoliczności dopiero z perspektywy czasu – no i cały czas starałam się wprowadzać do swoich działań większą metodyczność.

Jak kiedyś walczyłaś o nowych klientów, a jak teraz wygląda pozyskanie współpracy?
Na początku wysyłałam dużo listów z portfolio i propozycją współpracy. Wiele z nich pozostawało bez odpowiedzi, ale ponawiałam próby – i w końcu pojawiły się efekty. W międzyczasie po prostu dużo fotografowałam, poznawałam nowe osoby, przez co moja sieć kontaktów się powiększała. Uważam to za bardzo cenne. Moje nazwisko pewnie także zaczęło nieco wyraźniej brzęczeć w uszach większej liczby osób – i tak cegiełka po cegiełce się to budowało.

fot. Weronika Kosińska
fot. Weronika Kosińska

Wszędzie dostrzegamy promocje i marketing, a jak robią to fotografowie? Czy tu również jest autopromocja, czy zdjęcia i publikacje są najlepszym marketingiem?
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak robią to fotografowie. Za wieloma pewnie stoją agencje, agenci, co bardzo ułatwia sprawę. Media społecznościowe pewnie także dają olbrzymie możliwości. Autopromocja na pewno w jakimś stopniu pomaga, a co do zdjęć – przynajmniej w moim idealistycznym świecie – to one zawsze powinny się bronić same.

Opowiedz o najważniejszych współpracach, które były kluczowe w Twojej karierze.
Trudno powiedzieć, które były kluczowe, bo każda z nich złożyła się na moje fotograficzne doświadczenie. Na pewno niezwykle sobie cenię ludzi, z którymi często współpracowałam lub współpracuję do dzisiaj, a także stałych klientów. To oni są integralną częścią moich zdjęć i dobrych rzeczy, które wynikły z naszych wspólnych sesji. Długo by wymieniać wszystkie te osoby, a jeszcze – o zgrozo – kogoś nieopatrznie pominę, dlatego mam nadzieję, że sami będą wiedzieć, o kim mowa.

Byłam na Twoim wykładzie na temat tajników sesji zdjęciowych i śmiało mogę powiedzieć, ze jesteś dobrym mówcą. Skąd pomysł na prowadzenie warsztatów? Czy edukacja będzie kolejną cegiełka w budowaniu kariery?
Pomysł na warsztaty wyszedł od Vision of Art Fashion. Karina – pasjonatka magicznej mody i oryginalnych kostiumów, które sama tworzy – zaproponowała mi poprowadzenie takiego spotkania fotograficznego, a ja się zgodziłam. Po wstępnych rozmowach do teamu dołączył Dawid Żądło, świetny retuszer, z którym współpracuję. Warsztaty już w najbliższy weekend, ale mimo odrobiny stresu czuję się bardziej podekscytowana – jestem pewna, że będzie to świetny dzień, nie tylko twórczy, ale też bardzo owocny dla wszystkich.

fot. Weronika Kosińska
fot. Weronika Kosińska

Ty byłaś zdolnym samoukiem, ciężka praca i niezliczona ilość sesji zdjęciowych doprowadziły Cię do aktualnego miejsca, a do kogo kierujesz swoje warsztaty?
Każdy jest mile widziany – przede wszystkim pasjonaci fotografii, mody i chcący się nauczyć technik retuszerskich, które pozwolą lepiej zająć się materiałem zdjęciowym. Wiem od Kariny, że sobotnia grupa nie jest początkująca, co lepiej pozwoliło nam dostosować warsztaty do wymagań uczestników.

“Między modą, a magią” – ta zajawka naprawdę przenosi w magiczny świat fantazyjnych zdjęć! Ja już mam ochotę iść na Twoje warsztaty, a gdybyś miała przekonać w 5 zdaniach, dlaczego warto przystąpić do tych warsztatów?
Przede wszystkim dlatego, że będzie tam Karina, Dawid i ja – ludzie, jak sądzę, bardzo przyjemni, zafascynowani swoja pracą i dobrzy w tym, co robią. To takie pięć zdań w pigułce.

Rozmawiała: Monika Komorowska

REKLAMA
REKLAMA

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tagi
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES