RAPORT: Zniszczone ubrania, czyli co dzieje się za kulisami sesji modowych

Zawód stylisty jest trendy. W końcu, większość widzi tylko przyjemne aspekty tejże pracy: bajeczne ubrania i akcesoria, którymi otoczony jest stylista, pracę dla najlepszych magazynów modowych, możliwość kreowania stylizacji dla największych gwiazd… Niewielu jednak wie, że ta modowa bajka dla ubrań nie zawsze jest humanitarna.

Tak jak dla biznesmena podstawowym narzędziem pracy jest jego laptop, tak dla stylisty narzędziem są wszelkie ubrania, buty, torby i inne akcesoria. Niestety praktyka pokazuje, że często te „narzędzia” nie są traktowane z należytą starannością.

Zaczynając od początku – już na etapie dostarczania wybranych przez stylistę zestawów z showroomu lub sklepu do redakcji, pojawiają się problemy. Nieśmiertelna niebieska torba IKEA jest nieodłącznym dodatkiem stylisty. I choć ze względów praktycznych jej wybór jest oczywisty – jest przecież wygodna i pojemna, to odzież oraz akcesoria w niej transportowane nie mają łatwego życia. Wrzucone byle jak, ściśnięte obok siebie – bez przemyślenia czy dany materiał lub wzór przetrwa wyprawę na sesję w nienagannym, identycznym stanie.

Dalej: sesje zdjęciowe to zdecydowanie nieelegancki pokaz kolekcji w showroomie. Ubrania podczas sesji wiszą na wieszakach, jednak tylko przez pierwsze pół godziny. Następnie zaczyna się chaos – zmiana decyzji, zmiana stylizacji, przerzucanie ubrań z rąk do rąk, a potem już tylko na podłogę. I nieważne czy to sample, rzeczy z sieciówek czy kreacje od najlepszych projektantów. W trakcie sesji stylizacja jest tylko bezwartościowym zlepkiem ciuchów.

Oczywiście, nie można zaprzeczyć, że styliści starają się dbać o to, by ubranie dotarło z powrotem do sklepu czy showroomu w nienaruszonym stanie. Pozostaje pytanie: w jaki sposób? Podklejanie butów podczas sesji to oczywisty zabieg, podobnie jak unikanie plam po make-upie podczas gwałtownego ściągania ubrań z modelki oraz sprawdzanie czy metka producenta nie została urwana. Jak zauważa Gosha Kusper, stylistka:

Największym wyzwaniem jest nakłonienie modelki, aktorki czy celebrytki, aby również zwróciła uwagę na pożyczone rzeczy, które ma na sobie. Wielokrotnie wbrew prośbom zdarzało mi się obserwować, jak modelki zdejmują szybko ubrania, pozostawiając na nich makijaż, czy bez rozpięcia szarpią ubranie na siłę, próbując się z niego wydobyć. Podczas dużego projektu muzycznego, do którego przygotowywałam z moim zespołem kostiumy, poprosiłam jedną z aktorek o podniesienie sukni podczas przejść za sceną (podłoga była brudna i miejscami naoliwiona). Suknia kosztowała około 5 tyś i była w białym kolorze. Aktorka ostentacyjnie wchodziła i schodziła ze sceny nadeptując suknię. Niestety pomimo pralni plamy nie zostały usunięte.

Można śmiało stwierdzić, że pomimo chęci – wymienione zabiegi nie są wystarczające lub najzwyczajniej się o nich nie pamięta. Co jeśli styliści zapomnieli podkleić kozaki o wartości 3 tys. złotych podczas sesji? Zdarty but należy oddać jak naszybciej do szewca, który zręcznie zamaluje rysy. Co w przypadku ubrudzonego żakietu wyszytego cekinami, który można prać tylko ręcznie? Choć dla stylisty pralnia to drugi dom, w tym wypadku wystarczy trochę płynu do mycia naczyń i gąbka. Niemniej, showroomy liczą się ze specyfiką pracy stylisty:

Zużycie czy zabrudzenie części wypożyczanych modeli jest naturalną konsekwencją pracy stylisty. Doskonale wiemy, że aby powstała udana sesja mody trzeba naprawdę wielu produktów. Mówimy tu o setkach ubrań, wypchanych po brzegi torbach, w których sample są transportowane i o pękających w szwach redakcyjnych garderobach. Później natomiast część modeli wykorzystywanych jest do sesji, a te jak wiemy realizowane są w bardzo różnych lokacjach, czasem w trudnych warunkach atmosferycznych. Ponadto zdarzają się kreatywne przeróbki, ale również ślady make-upu czy przypadkowe rozdarcia. Wszystkie te czynniki bierzemy pod uwagę i traktujemy jako naturalne przy specyfice działań, do jakich wypożyczane modele są wykorzystywane – mówi Bartek Lubera, menedżer showroomu LPP.  

W ostateczności wszelkie zestawy wypożyczone na sesje wracają w nienaruszonym stanie tylko na pierwszy rzut oka, bo w rzeczywistości ich wartość spada drastycznie. Często zdarza się też, że wypożyczona rzecz podczas sesji zaginie lub zostanie zabrana. Co w takich wypadkach można zrobić? Relacja showroom-stylista to symbioza, w której jedno żyje dla drugiego. Odmowa kolejnego wypożyczenia dla stylisty danej redakcji przyniesie stratę i dla showroomu, i dla marki, która jest jego klientem, ponieważ dana kolekcja nie zostanie odpowiednio zaprezentowana w prasie.

Wiele showroomów próbuje uregulować współpracę ze stylistami. Na taki krok zdecydowała się Aleksandra Melcer z BDB Fashion:

Pierwszy raz moje ubrania z sesji wróciły w opłakanym stanie. Jedwabne sukienki zniszczone do tego stopnia, że nie dało się z nimi nic zrobić. Efekt tego „pierwszego razu” był taki, że podpisuję umowę z showroomem, w którym jest zapis dotyczący zniszczenia ubrań.

Umowy, a nawet wewnętrzne systemy kontroli zwrotów z dokładnym numerem i opisem wypożyczonych rzeczy – to metody, którymi niektóre showroomy próbują się wspomagać. Przykładem jest portal PolscyProjektanci.com:

Z każdym wypożyczającym podpisujemy umowę, która oprócz zapisów dotyczących przedmiotu wypożyczenia, celu, terminów, itp. zawiera też punkt o odpowiedzialności materialnej wypożyczającego. Rozróżniamy dwie sytuacje przy zwrocie, które wymagają zaangażowania finansowego zwracającego wypożyczoną rzecz. Pierwsza – zabrudzenia i zapachy nietrwałe, które da się usunąć w pralni chemicznej (mamy jedną sprawdzoną niesieciową, z którą współpracujemy już 3 lata i naprawdę znają się na rzeczy). W tym wypadku pobieramy opłatę równą wartości prania (to lepsza forma dla nas, niż gdy to stylista sam wozi ubrania do pralni). Druga sytuacja, to taka gdzie wypożyczona rzecz ginie lub ulega trwałemu zabrudzeniu lub zniszczeniu. Tutaj osoba wypożyczająca niestety musi pokryć cały koszt rzeczy, która przechodzi na jej / jego własność. Czy to jest pełna cena detaliczna, czy też niższa – decyduje o tym współpracujący z nami projektant, jednak to my jako strona umowy procedujemy całość, aż do uzyskania zapłaty – zaznacza Marcin Jurczuk.

Podobnie funkcjonuje m.in. warszawski showroom Khaki, jak zaznacza Paulina Grajek:

Wszystkie posiadane przez nas wzory naszych klientów są wprowadzane do systemu komputerowego na stan magazynowy, w momencie wypożyczania ich przez stylistę podpisuje on umowę z wyszczególnionymi wzorami które wypożycza, w umowie jest zawarta informacja kto, na jak długo i do jakich celów pożycza wzory. Jeśli wzory nie wracają w terminie – przypominamy się mejlowo do skutku. Jest też grupa zaufanych stylistów z prasy, którym wysyłamy zamówienia kurierem i wtedy dostają tylko informacyjnie naszą umowę ale jej nie podpisują.

Sytuacje, w których wypożyczone ubrania mogą zostać zniszczone wpisana jest zarówno w zawód stylisty, jak i showroomu. Niezmiennym złotym środkiem jest wzajemny szacunek, ale także dobór odpowiednich partnerów do współpracy.

Autor: Kaśka Michalak

Newsletter

FASHION BIZNES