Kinga Kośnik, właścicielka Love The Dress

“Chcemy wychodzić klientom naprzeciw”. Rozmowa z Kingą Kośnik, właścicielką Love The Dress

REKLAMA

Prawdopodobnie większości kobiet zdarzyło się kupić ubranie tylko na jedno wyjście. Kinga Kośnik, właścicielka Love The Dress, doskonale rozumie potrzebę posiadania zjawiskowej kreacji bez wydawania przy tym majątku. Dlatego postanowiła założyć firmę, która umożliwia wypożyczenie kreacji od znanych polskich i zagranicznych projektantów za kwotę kilka razy niższą niż kosztowałby jej zakup. 

Skąd wziął się pomysł na Love The Dress?
Wszystko zaczęło się dwa lata temu, chociaż pomysł na wypożyczalnię sukienek pojawił się w mojej głowie dużo wcześniej. Dopiero po jakimś czasie stwierdziłam, że fajnie byłoby z tym wreszcie ruszyć. Plany skonfrontowałam ze znajomymi, przeprowadziłam kilkadziesiąt ankiet, chciałam się upewnić, czy jest tym zainteresowanie. Dopiero później ruszyłam z Love The Dress. Sama miałam problem – założyć sukienkę raz czy kilka razy (ale wtedy nie będzie już taka wow). Doszłam do wniosku, że super by było mieć możliwość wypożyczenia takiej sukienki. Od początku były to sukienki wyłącznie projektantów, bo myślałam o nich trochę jak o luksusowych dobrach. Oferując wypożyczenie, chciałam dać możliwość kobietom założenia luksusowej rzeczy bez wydawania przy tym fortuny. Gdy tylko upewniłam się, że nie jestem jedyną osobą z taką potrzebą, przystąpiłam do realizacji Love The Dress.

Love The Dress
mat. Love The Dress

Jak przebiega proces wypożyczenia?
Sukienkę udostępniamy na cztery dni, a cena wypożyczenia zawiera koszty wysyłki i pralni. Klientka wybiera na stronie spośród sukienek w różnych krojach, kolorach, rozmiarach – ma wiele możliwości zawężenia kryteriów wyszukiwania. Wybiera również dzień, na który chciałaby, aby sukienka została dostarczona, a następnie opłaca zamówienie online. Tylko tyle jest po stronie klientki. My dbamy o dostarczenie gotowej do założenia sukienki na wybrany termin i my również ją odbieramy. W 99% wypożyczamy na weekendy, więc najczęściej dostarczamy w piątek i odbieramy w poniedziałek. Po założeniu sukienki klientka nie musi się troszczyć o nic więcej. Wkłada daną rzecz z powrotem do pudełka, w którym ją dostała, i przekazuje paczkę kurierowi. Zależało nam na tym, żeby proces wypożyczenia był maksymalnie wygodny.

A co w sytuacji, gdy sukienka ulegnie zniszczeniu?
Wszystkie drobne zniszczenia wynikające ze zwykłego użytkowania sukienki, takie jak niewielkie plamy czy zabrudzenia, naderwana podszewka, rozprucia na szwie, zepsuty suwak – to wszystko jest uwzględnione w cenie. Jeśli sytuacja wymaga dodatkowej ingerencji krawcowej, rozmawiamy z klientką indywidualnie i wyceniamy naprawę. Do tej pory na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, kiedy musiałyśmy przeprowadzić naprawę większą niż wymiana suwaka. Panie bardzo szanują sukienki, więc jeśli od nas wypożyczają, starają się o nie dbać. Nigdy nie musiałam wycofać sukienki z powodu zniszczeń, co daje mi się podstawę do myślenia, że nie należy się tego wypożyczenia bać.

Jak firma zmieniała się od początku swojej działalności?
Love The Dress na początku funkcjonowało wyłącznie online. Później wprowadziłyśmy opcję przymierzenia sukienki. W cenie kuriera, czyli 35 zł, dajemy możliwość przymierzenia wysyłkowo jednej lub dwóch sukienek. Kolejnym etapem było otworzenie butiku przy ulicy Kopernika w Warszawie, gdzie można przyjść, przejrzeć naszą ofertę, przymierzyć i zdecydować. Chcemy wychodzić klientom naprzeciw.

Kim są klientki Love The Dress?
Powiedziałabym, że przeważają osoby od 25. roku życia wzwyż, które zaczęły już pierwszą pracę, zarabiają pieniądze i rozporządzają swoim budżetem. W okresie studniówkowym zdarzają się również młodsze dziewczyny, natomiast górna granica wieku właściwie nie istnieje. Każda kobieta chce wyglądać wyjątkowo i pięknie, niezależnie od tego, gdzie mieszka i czym się zajmuje.

Love The Dress
mat. Love The Dress

Czy grupa docelowa określona na etapie zakładania firmy pokryła się z rzeczywistością?
Obecnie tylko 32% naszych klientek pochodzi z Warszawy. To jedyna kwestia, z którą się rozminęłyśmy. Wydawało nam się, że osób z Warszawy będzie znacznie więcej. Z czasem uznałyśmy to za naturalne, ponieważ wychodzimy z ofertą na Polskę, dając możliwość przymierzenia sukienki wysyłkowo, a więc nie stanowimy pod tym względem bariery. Nie koncentrujemy się na konkretnych obszarach. Klientki z mniejszych miejscowości również korzystają z usług online, ponieważ nie zawsze zadowala ich lokalna dostępność produktów. Poza kwestią lokalizacyjną można powiedzieć, że nasze założenia się sprawdziły.

Czym zespół Love The Dress kieruje się przy wyborze zarówno projektantów, jak i konkretnych modeli sukienek?
Mój zespół marketingowy składa się z fashion freaków i głównie on zajmuje się wyszukiwaniem projektantów. Dziewczyny rekomendują mi rzeczy, które możemy wprowadzić, skupiając się na konkretnych modelach. Ja podejmuję ostateczne decyzje, ale często zdaję się na ich opinię. To one śledzą branżę mody, podążają za trendami, sprawdzają, jakie kroje i kolory są pożądane. Każdy nasz ruch jest poprzedzony analizą rynku – niekoniecznie w Polsce. Obecnie w naszej ofercie dostępne są sukienki projektantów polskich i zagranicznych, między innymi Bohoboco, Marlu, Joanna Hawrot, Diane von Furstenberg, Self-Portrait. Staramy się otwierać panie na marki, których tutaj nie ma, a jednocześnie obserwować, co Polki lubią nosić.

A co lubią?
Bardzo dużo zależy od okazji oraz sezonu. Na naszej stronie internetowej można zawęzić kryteria wyszukiwania tak, aby z łatwością dostosować swoje oczekiwania do oferty. Przygotowałyśmy również podział na kategorię ze względu na charakter wydarzenia. Ogromne znaczenie ma pora roku. Teraz stawiamy na jasne, często też odważniejsze kolory, wiosenne kroje.

>>>Przeczytaj również: „Bluza z naszym wzorem „Mały, ale wariat” stała się odzieżowym viralem”. WYWIAD z Filipem Chajzerem i Martą Langwald

Jakie są plany na dalszy rozwój Love The Dress?
W tym momencie skupiamy się głównie na rozwoju naszego najnowszego pomysłu, czyli możliwości wstawiania do wypożyczalni sukienek od projektantów i znanych marek przez kobiety z ich własnej szafy. Nie trzeba daleko szukać – wiele pań posiada piękne sukienki, które po prostu zalegają w garderobie. Jeśli w danym momencie nie są im potrzebne, dlaczego nie mogłyby na nich zarobić? Klientka zarabia na wypożyczeniu, a sama sukienka zyskuje nowe życie, trwa dalej w obiegu, a nie wisi zapomniana. Chcemy, podobnie jak w przypadku usług dla klientek wypożyczalni, maksymalnie uprościć proces takiego udostępnienia, biorąc na siebie wszystkie kwestie logistyczne. Mamy nadzieję, że nasza usługa zrewolucjonizuje rynek mody.

Tagi

Newsletter

FASHION BIZNES