REKLAMA

Jak nie kopiować, a pomimo to zdobyć klientów?

REKLAMA

Ciężko to sobie wyobrazić, ale tak – gdzieś na świecie istnieją projektanci, którzy nie kopiują innych twórców tylko po to, aby wykorzystać dany trend. Mimo to znieczulica konsumencka poszerza swoje podboje i zatacza coraz większe kręgi.

Przykład? Kurtka bomberka. Hit ostatnich i kolejnych miesięcy. Noszą je wszyscy – od Olivii Palermo, przez Alexę Chung, skończywszy na Jessice Mercedes i milionach dziewczyn na całym świecie. Podczas pokazów na sezon wiosna-lato 2016 bomberkę zaprezentowały takie domy mody jak: Versace, Gucci, Emilio Pucci, Roberto Cavalli czy Etro. W ślad za nimi poszły wszystkie sieciówki oraz pozostali projektanci, w tym Łukasz Jemioł, którego kurtka z sercem jest obecnie produktem typu must have głównie wśród celebrytek, modelek i blogerek.

Pamiętacie bluzy KENZO? Wyprodukowanie ich okazało się strzałem w dziesiątkę i świetnym przykładem sportowej elegancji, dystansu do siebie i świetnego gustu. Pomysł, podobnie jak w przypadku bomberek, podchwyciły sieciówki, tworząc podobne bluzy, a w ślad za nimi poszli również inni projektanci, tacy jak Paprocki&Brzozowski czy LaMania.

źródło: vogue.de
źródło: vogue.de

Klient nasz pan

Czynnik napędzający ten proces jest jeden – zdobycie serc, a także i portfeli kolejnych konsumentów. To, co w przypadku największych domów mody jest produktem luksusowym, nadal drogim i nadal trudno dostępnym dla przeciętnego miłośnika mody, dla pozostałych marek może być sposobem na dotarcie do młodszej linii konsumenckiej. Wszak, skoro blogerki na całym świecie oszalały na punkcie bomberki Gucci za kilka tysięcy złotych, dlaczego by nie stworzyć takiej za kilkaset złotych, dostępnej dla mas?

źródło: vogue.com
źródło: vogue.com

Niestety, ale coraz częściej spotykamy się ze zjawiskiem znieczulicy konsumenckiej, w efekcie czego nie tylko sieciówki, ale również marki luksusowe wydają się być po prostu takie same. Nie chodzi o to, że luksusowe marki tworzą sportowe linie, nieco odbiegające od początkowego wizerunku firmy, bo w tym nie ma absolutnie nic złego. Jednak w momencie, w którym wszyscy produkują podobne przedmioty czy też części garderoby, niezwykle ciężko jest zdobyć uwagę konsumenta, a walka o niego staje się coraz bardziej żmudna. Czy nie lepiej iść po prostu w drugą stronę i zdecydować się na inny krok w swojej strategii?

W drugą stronę

Nie chodzi już tylko o projektowanie ubrań, ale również o sposób ich promowania. Ostatnimi czasy triumfy święci content marketing, na który marketerzy coraz częściej chcą wydawać więcej pieniędzy aniżeli w poprzednich latach. To o czymś świadczy. Co jednak nie oznacza, że firmowe blogi produktowo–wizerunkowe, które zalały sieć, mają rację bytu. Podchwycony pomysł i jego masowe udostępnienie każdemu nie zawsze idzie w parze z sukcesem. Okazuje się bowiem, że to co darmowe, nie zawsze przyciąga równie mocno jak to, co płatne (w domyśle: wartościowe). Jeśli tylko czytelnicy Twoich e-booków, infografik i artykułów będą na nie czekać z niecierpliwością, oczywiście możesz sobie zażyczyć za to opłatę. Jeśli prowadzisz sklep z ubraniami, a Twój blog opiera się na rozwiewaniu wątpliwości jak konkretne produkty powstają, jakich technik się używa oraz jak powstają od A do Z – masz prawo do opłat, ponieważ Twój content jest LUKSUSOWY. To nie są kolejne wzmianki ani krótkie notki, a informacje, na które ludzie zawsze czekają. A to zdecydowanie coś, co pozwoli Ci wyróżnić się na tle innych.

Ostatnia szansa zanim cena pójdzie w górę

Wbrew pozorom, konsumentów do kupna wcale nie zachęca informacja, że znaleźli się w „wyjątkowej” właśnie chwili, bowiem za kilka dni skończy się promocja czy też aktualna cena danego produktu. Jasne, to świetna strategia, która działa, ale do czasu. W przypadku stosowania tego zabiegu przez 80% firm podczas uruchomienia nowej linii odzieżowej, perfum czy książki, daje się to we znaki zarówno konsumentom jak i markom. Jak pokazać się z innej strony? Zamiast straszenia konsumenta wzrostem cen, jednorazowo przedłuż ich równowartość, osobiście informując Twoich subskrybentów. Daj się poznać nie jako wielka marka i firma, ale jako ktoś na równi, kto oferuje swojemu przyjacielowi coś specjalnego. Napisz, że przez kolejne kilka dni dajesz mu szansę na wykorzystanie swoich pieniędzy w dobry sposób, ale jeśli tego nie zrobi, nic złego się nie stanie, bo nie ma w tym żadnych haczyków. Właśnie taka wiadomość pozwoli wyróżnić się na tle ogromu innych.

Idę tam, gdzie nie mogę

Tak powinno brzmieć motto tych, którzy chcą wybić się z tłumu tak samo wyglądających produktów, mailingów, blogów i kampanii. Doskonałym przykładem jest zawsze idący pod prąd Marc Jacobs. To on maluje paznokcie mężczyznom, to on wybiera siebie na twarz kampanii i to on pomimo upływu lat wciąż szokuje, wzbija się na wyżyny kreatywności i onieśmiela swoją odwagą. I o to właśnie w biznesie chodzi. Zwłaszcza w branży mody, gdzie tak naprawdę wbrew pozorom wszystko jest niemalże takie samo.

źródło: fashionadexplorer.com
źródło: fashionadexplorer.com

Autor: Joanna Dederko

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tagi
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES